- To cudowne uczucie - mówi Dejan Mihevc, dla którego to pierwszy tytuł z drużyną Polskiego Cukru. Torunianie w Warszawie zaskoczyli wszystkich. Nikt na nich nie stawiał, głównie z powodu dużych braków kadrowych.
Zespół przyjechał do stolicy bez nominalnego silnego skrzydłowego: kontuzjowani są Aaron Cel i Aleksander Perka. Choć ten pierwszy bardzo chciał zagrać w finale, nawet wziął udział w rozgrzewce, ale sztab po konsultacji z Dominikiem Narojczykiem nie zgodził się na jego występ. Dziury na "czwórce" łatali Bartosz Diduszko i Karol Gruszecki.
- Zwycięstwa to jedno, ale my w tym turnieju pokazaliśmy dobrą koszykówkę. W każdym z trzech meczów graliśmy na maksimum swoich możliwości. Było widać, że energia nas rozpiera - chwali swoich zawodników trener Mihevc. Słoweniec na pomeczową konferencję prasową dość nietypowo zabrał cały zespół, a nie tylko jednego zawodnika. Tym samym chciał uhonorować każdego z nich, dziękując przy okazji za świetną postawę w turnieju.
- Ten puchar to dla nas za mało. Jesteśmy dalej głodni i chcemy wygrywać. Przed nami walka o mistrzostwo Polski - zapowiada słoweński szkoleniowiec Twardych Pierników.
W finale torunianie odprawili z kwitkiem głównego faworyta do tytułu, Stelmet Enea BC Zielona Góra. O końcowym triumfie torunian zadecydowała pierwsza połową, którą wygrali aż 51:31. Podopieczni Mihevca grali wyśmienicie. Kompletnie zdominowali mistrzów Polski. - Nie byłem tym zaskoczony, bo wiem, że ten zespół jest w stanie grać na takim poziomie. Widzę, co zawodnicy prezentują każdego dnia na treningach. Stać ich na duże rzeczy - komentuje Słoweniec.
Torunianie za triumf w Pucharze Polski zarobili 50 tysięcy złotych. Dodatkowo - zawodnicy i trenerzy otrzymali telewizory marki Krüger&Matz. - Wygrana smakuje szczególnie, bo nikt w nas nie wierzył przed turniejem. Puchar już mamy, teraz czeka nas walka w play-off. Zobaczymy, co tam się wydarzy - podkreśla kapitan Łukasz Wiśniewski.
ZOBACZ WIDEO Tadeusz Mieczyński: Kamil Stoch to obok Adama Małysza jeden z największych skoczków wszech czasów