Chavaughn Lewis: Mamy dobry zespół. Na pewno zagramy w play-off

Newspix / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Chavaughn Lewis
Newspix / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Chavaughn Lewis

- Nie mówmy o presji. To szukanie usprawiedliwień. Mamy trudne mecze przed sobą, ale na pewno zagramy w play-off, nie widzę innego scenariusza - mówi Chavaughn Lewis, lider TBV Startu Lublin.

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Lubi pan ryzyko?

Chavaughn Lewis, zawodnik TBV Startu Lublin: Tak. A dlaczego pan pyta?

Pytam, bo w konkursie wsadów zdecydował się pan na wsad nad... swoją partnerką, która trzymała malutkie dziecko na rękach. To była bardzo ryzykowna decyzja.

Może niektórzy tak pomyśleli, ale ja wiedziałem, co robię. Chciałem dać show, nieco radości fanom, którzy pojawili się na trybunach. Udało mi się poprawnie wykonać tę próbę za trzecim razem, ale mimo wszystko uważam, że był to efektowny wsad.

ZOBACZ WIDEO Werder nie pękł i wywalczył punkt. Kuriozalny samobój [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Zajął pan drugie miejsce przegrywając jedynie z Ryanem Harrowem. Warto było zostać w Warszawie i wziąć udział w konkursie wsadów?

Tak. To kolejne doświadczenie w mojej karierze. Cieszę się, że do samego końca walczyłem o zwycięstwo w konkursie. Przegrałem z Ryanem, ale nie jestem z tego powodu smutny czy sfrustrowany. Najważniejsze w tym wszystkim było to, że kibice dobrze się bawili przy naszych wsadach. Po to takie konkursy są organizowane.

Przejdźmy do TBV Startu Lublin. Pamiętam naszą rozmowę po meczu z Treflem Sopot w grudniu. Wtedy zespół nieco zawodził, pozycja w tabeli też nie była najlepsza, tymczasem po dwóch miesiącach sytuacja obróciła się o 180 stopni. Teraz gra Startu może się podobać, a i miejsce w lidze jest znacznie lepsze. Co takiego zmieniło się w tym czasie?

Pamiętam tamtą rozmowę i to, co mówiłem. Podkreślałem, że na początku sezonu kilka zwycięstw uciekło nam z rąk. Popełniliśmy za dużo prostych błędów w końcówce, które rywali wykorzystywali. Tak było w Słupski, w Gdyni i u siebie z Kingiem Szczecin. Mówiłem o mankamentach w grze. Udało się je wyeliminować i dlatego nasza pozycja w tabeli znacząco się poprawiła. To nie jest przypadek, że znajdujemy się na 5. miejscu. TBV Start to drużyna z dużym potencjałem.

9 zwycięstw w 11 ostatnich meczach robi ogromne wrażenie. Kibice są zachwyceni, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia. TBV Start budzi coraz większe zainteresowanie, mówi się o rewelacji sezonu. Czy pojawiająca się presja nie wpłynie na waszą grę?

Nie mówmy o presji. To szukanie usprawiedliwień. Wiem, że mamy trudne mecze przed sobą, ale my na pewno zagramy w play-off. Nie widzę innego scenariusza. Mogę się nawet z tobą założyć. Za niecałe dwa miesiące wrócisz do tej rozmowy i zobaczysz, że miałem rację. Jesteśmy dobrą drużyną, pokazaliśmy to w wielu spotkaniach. Nikt nie może nas lekceważyć.

Niedawno nowy kontrakt z TBV Startem podpisał trener David Dedek. Czy Chavaughn Lewis zdecyduje się na podobny krok?

Za szybko by o tym mówić. Podoba mi się w Lublinie, klub jest dobrze zorganizowany, mamy ciekawy zespół, ale na razie niczego nie chcę deklarować. Jest jeszcze sporo pracy do wykonania w tym sezonie. Bardzo zależy mi na tym, żeby osiągnąć jak najlepszy wynik z drużyną. Lubelscy kibice na to zasługują.

W Lublinie, w przeciwieństwie do Słupska, nie musi pan martwić się o pieniądze. To też wpływa na pana występy?

To oczywiste, że jak nie dostajesz pieniędzy na czas, to o tym myślisz i poniekąd wpływa to twoją formę. Tutaj jest kompletnie inaczej. Prezes Pelczar pilnuje spraw finansowych, pieniądze zawsze są w terminie. Możemy się w pełni skupić na koszykówce.

Jak na przestrzeni kilku miesięcy zmienił się Chavaughn Lewis?

Myślę, że jestem lepszym zawodnikiem. Mam większe doświadczenie, poprawiłem decyzyjność, moja skuteczność też poszła do góry. Warto zauważyć, że zmieniła się moja rola. W Czarnych Słupsk byłem liderem zespołu. Nauczyłem się, jak prowadzić drużynę w najważniejszych momentach. Pod względem sportowym i wokalnym. To było bardzo cenne doświadczenie. W Lublinie jest trochę inaczej, bo w zespole jest James Washington. Mam więcej swobody na boisku, bo rywale muszą także zwrócić uwagę na niego. Moja praca nie jest taka trudna.

Zobacz inne teksty autora

Komentarze (0)