Polpharma Starogard Gdański była stawiana w roli zdecydowanego faworyta niedzielnego pojedynku z AZS-em Koszalin. Podopieczni Miliji Bogicevića przystąpili do tego spotkania spragnieni gry we własnej hali po miesięcznej przerwie, a do tego Akademicy przyjechali na Kociewie osłabieni brakiem Aleksandara Marelji i Qyntela Woodsa. Nic więc nie wskazywało, że w obiekcie im. Andrzeja Grubby dojdzie do niespodzianki. Rzeczywistość okazała się jednak zaskakująca, gdyż zdecydowanie lepiej na parkiecie radzili sobie przyjezdni, którzy z minuty na minutę grali co raz lepiej i powiększali swoją przewagę. Kociewskie Diabły mimo prób ścigania rywala w tym dniu prezentowali się zdecydowanie poniżej swoich możliwości, chaotycznie i nieskutecznie. Musieli więc przełknąć gorycz zasłużonej porażki.
- Nie mieliśmy odpowiedzi na grę zespołu z Koszalina - nie ukrywa Marcin Flieger. - Grali niską piątką, napędzali swoje ataki, a my prezentowaliśmy się źle przede wszystkim w obronie. Byliśmy mijani 1 na 1, nie było żadnej pomocy. Staraliśmy się wykorzystać też to, że nie było ich podkoszowego, ale kompletnie to nie wychodziło - analizuje kapitan starogardzian.
Marcin Flieger mimo niedzielnej porażki nie chce przekreślać szans swojej ekipy na awans do play-off Energa Basket Ligi. Spoglądając na tabelę, starogardzianie dalej mają spore szansę na czołową ósemkę, lecz nie ma co ukrywać, że muszą prezentować się zdecydowanie lepiej niż w meczu przeciwko AZS-owi Koszalin. Kapitan Polpharmy wspomina także ostatnie rozgrywki, kiedy biało-niebiescy walczyli do samego końca o to, aby walczyć w decydującej części sezonu.
- Zostało nam 9 spotkań, każde kolejne będzie już bardzo ważne - przyznaje Flieger. - Przegraliśmy teraz u siebie, ale wcześniej wygraliśmy w Dąbrowie Górniczej czy z Kingiem Szczecin. Jeszcze nic nie jest stracone i na pewno nie zwieszamy głów. Pamiętajmy, że w zeszłym sezonie do samego końca nie było wiadomo, kto zagra w play-offach. Może będzie taka sytuacja jak rok temu, że zapewnimy sobie awans w ostatniej kolejce. Dla kibiców to no pewno dobrze, ale nie wiem czy dla nas, zawodników taka nerwowość będzie dobra - podsumował z uśmiechem doświadczony rozgrywający.
ZOBACZ WIDEO Justyna Święty-Ersetic o celach na sezon letni. "W Berlinie chcemy pobić rekord Polski"