W pierwszej rundzie Energa Basket Ligi beniaminek z Gliwic swoje mecze rozgrywał niemal ciągle na wyjazdach. Teraz ma prawdziwy maraton pojedynków domowych - w niedzielę na "Łabędziu" zagra dziewiąty raz z rzędu. Tym razem rywalem GTK Gliwice będzie Stelmet Enea BC Zielona Góra.
Zdecydowanym faworytem meczu będą mistrzowie Polski, ale beniaminek nie zamierza łatwo oddać swojego terenu. Już w Zielonej Górze było blisko wielkiej sensacji. Wówczas gliwiczanie przegrali 90:91. Czy i tym razem są szanse na takie emocje?
- Myślę, że tak. W ostatnich spotkaniach pokazaliśmy, że potrafimy dobrze grać w koszykówkę. Wyjdziemy na nich normalnie, czyli po zwycięstwo. Mam nadzieję, że zaliczymy kolejny dobry występ - przekonuje Marcin Salamonik, silny skrzydłowy beniaminka.
Doświadczony gracz zdaje sobie sprawę, że aby tak się stało, nie wystarczą tylko momenty dobrej gry. - Tym razem jedna kwarta czy 20 minut to może być za mało. Trzeba zagrać cały mecz dobrze w obronie, a nawet bardzo dobrze. Musimy też dołożyć skuteczność w ataku i wtedy myślę, że jest szansa - dodaje.
GTK wygrało 6 ze swoich ostatnich 8 meczów. Przed tygodniem pokonało TBV Start Lublin 90:73, a sam Salamonik rozegrał jedne z najlepszych zawodów w sezonie. - Cieszę się, że miałem wpływa na to, że wygraliśmy. Moje statystyki schodzą jednak na drugi plan, najbardziej liczy się wygrana zespołu - mówi.
Co ciekawe w tej dobrej serii beniaminek triumfował w pojedynkach, w których był skazywany na porażkę. Przegrał z kolei z Miastem Szkła Krosno i Legią Warszawa. - Faktycznie te mecze, gdzie jesteśmy faworytem - przynajmniej na papierze - totalnie nam nie wyszły. Nie wiem skąd się to bierze. Nie ma problemu podejścia, bo na każdego wychodzimy tak samo skoncentrowani i nastawieni - wyjaśnia Salamonik.
W starciu ze Stelmetem Enea BC Zielona Góra GTK faworytem na pewno nie będzie. Zresztą beniaminek ma całą serię bardzo trudnych meczów przed sobą. Potem czekają bowiem wyjazdowe konfrontacje z Anwilem Włocławek, Polskim Cukrem Toruń i BM Slam Stalą Ostrów Wielkopolski.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: zwariowany film z Muellerem. Gwiazdor Bayernu bawił się z koniem