Zgorzelczanie do pewnego momentu grali wyśmienicie, a w ligowej tabeli Energa Basket Ligi ocierali się o czwórkę. Wydawało się, że udział w fazie play-off mają niemal zapewniony. Ostatnia seria porażek sprawiła jednak, że "ósemka" po rundzie zasadniczej bardzo się oddaliła.
PGE Turów Zgorzelec przegrał 7 z 8 ostatnio rozegranych meczów. W środę podopieczni Michaela Claxtona zostali rozbici w Dąbrowie Górniczej, gdzie MKS wygrał 107:85 i trzeba powiedzieć, że był to najłagodniejszy wymiar kary.
- Po tym występie należą się przeprosiny dla całej organizacji PGE Turów Zgorzelec - rzucił po meczu Claxton, który wyglądał na takiego, który zupełnie nie miał pojęcia co działo się z jego drużyną na parkiecie hali Centrum.
- Nasza defensywa, zaangażowanie w niej czy koncentracja po prostu nie funkcjonowały. Zaczęliśmy mecz od wyniku 0:12 i nie mogliśmy złapać swojego rytmu gry - wyjaśnia. - To był bardzo ciężki wieczór dla nas i prawdopodobnie najgorszy w sezonie występ, jeżeli chodzi o zespołowe zaangażowanie w obronie.
ZOBACZ WIDEO Maciej Kot. Skoczek z licencją rajdowca
Ostatnie wyniki mogą sprawić, że PGE Turów nie będzie mógł uznać tych rozgrywek za udane. Aktualny bilans 13 zwycięstw i 13 porażek absolutnie nie daje drużynie pewności co do walki o medale. Po bardzo złym występie w Dąbrowie Górniczej ekipa Claxtona szybko dostanie szansę na rehabilitację i musi z niej skorzystać. Już w niedzielę do Zgorzelca zawita Polpharma Starogard Gdański, czyli bezpośredni rywal w walce o "ósemkę".
- Musimy się wszyscy szybko podnieść. Musimy znaleźć drogę - jako drużyna - jak poprawić grę w defensywie, jak sobie pomagać w tym elemencie gry, żeby poprawić wyniki drużyny - zakończył Claxton.