Przedstawmy fakty. Początek stycznia: Nikola Marković przenosi się z Trefla Sopot do Zielonej Góry. Było to duże zaskoczenie, ale na tym transferze zyskali wszyscy.
Sopocianie zyskali pieniądze na przebudowę drużyny (pozyskali Obiego Trottera), Stelmet BC otrzymał zawodnika gotowego do gry na wysokim poziomie, z kolei przed Markoviciem były duże wyzwania i cele do zrealizowania. Walka o mistrzostwo Polski była kusząca.
Serb, który został ściągnięty przez Stelmet z powodu kontuzji Savovicia, szybko wkomponował się do zespołu. Złapał wspólny język z kolegami, świetnie rozumiał się pod koszem z Dragiceviciem. Miał spory wkład w zwycięstwa w PLK i w Lidze Mistrzów. Wprowadził dużo jakości, zyskał także sympatię kibiców, którzy polubili jego efektowny styl gry.
Strony były zadowolone z tego transferu, mówiły nawet o dłuższej współpracy. - Dobrze czuję się w Stelmecie - mówił koszykarz. Tymczasem... po turnieju o Puchar Polski w Warszawie z klubu popłynęła zaskakująca wiadomość: "stawiamy na powracającego do zdrowia Savovicia, co oznacza brak miejsca dla Markovicia".
Grecki agent Serba - Haris Papadopoulos momentalnie skontaktował się z Emilem Rajkoviciem, trenerem "Stalówki". Negocjacje potoczyły się w błyskawicznym tempie.
- To była okazja nie do odrzucenia - śmieje się Macedończyk.
Ściągnięcie Serba przez władze Stali to przechwyt tego sezonu na rynku transferowym. Prawdziwy majstersztyk. Marković w pięciu meczach w barwach ostrowskiej drużyny uzyskał łącznie 53 punkty i 30 zbiórek.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Piękny mundial. Zdjęcie rosyjskiej modelki podbija sieć
"Jak dobrze mieć cię w drużynie" - napisał do Markovicia na Instagramie po niedzielnym meczu w Szczecinie Aaron Johnson, lider "Stalówki".
Decyzja władz Stelmetu była szokująca. Serb był w gazie, z kolei forma Savovicia była wielką niewiadomą. Postawienie na niego przed meczami z AS Monaco było ogromnym ryzykiem. Nie opłaciło się. Na dodatek znacząco wzmocniono konkurencję. W Stali poważnie myślą o mistrzostwie Polski.
W PLK 30-letni Czarnogórzec też nie błyszczy - radzi sobie jak na razie dość przeciętnie. Często forsuje decyzje rzutowe. Wszystko po to, żeby odnaleźć formę przed fazą play-off.
- Najbardziej brakuje mi teraz Markovicia. On zawsze miał ochotę do walki - mówi jedna z osób, która jest dobrze zorientowana w realiach Stelmetu Enei BC. Takie głosy nie dziwią. Zielonogórzanie w minionym tygodniu długo męczyli się z Legią, a w niedzielę przegrali z Asseco Gdynia.
Ktoś kiedyś powiedział: "nie próbuj na siłę ulepszać tego co jest naprawdę dobre, bo możesz dwa razy stracić"! I jak widać miał Czytaj całość