- Dziwię się bogatszym klubom, że nie chcą grać w europejskich pucharach - otwarcie przyznaje Wojciech Kamiński, trener Rosy Radom i asystent Mike'a Taylora w reprezentacji Polski.
Kamiński ma rację. Jeśli więcej klubów nie zacznie pokazywać się na arenie międzynarodowej, nie mamy co marzyć o podniesieniu poziomu rozgrywek.
Do Polski nie będą przyjeżdżać lepsi obcokrajowcy, a i krajowi zawodnicy będą cały czas stali w tym samym miejscu. Rywalizacja z lepszymi od siebie, to jedyny sposób na podniesienie swoich umiejętności.
- W ostatnim czasie dużo mówi się o rozwoju polskiej koszykówki. Warto powiedzieć o jednym: jeśli Polacy nie będą regularnie grali z lepszymi, to po prostu nie będą się rozwijać. Trudno, żeby później stanowili o sile reprezentacji - komentuje Kamiński.
Jego Rosa Radom, mimo nie największego budżetu, od kilku lat regularnie gra w Europie. Władze klubu, ale i trener Wojciech Kamiński są zgodne, że to jedyna droga do rozwoju i wskoczeniu na wyższy poziom sportowy i organizacyjny.
- Założenie klubu jest jasne: gra w europejskich pucharach, nawet kosztem kilku porażek w polskiej lidze. Wiadomo, że trudno jest grać dwa mecze w tygodniu, zwłaszcza gdy ma się tak wąską kadrę. Ale my robimy to świadomie: chcemy ogrywać i rozwijać zawodników, których mamy w składzie - tłumaczy.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Piękny mundial. Zdjęcie rosyjskiej modelki podbija sieć
Radomianie po odpadnięciu z Ligi Mistrzów wskoczyli na zdecydowanie wyższe obroty w Energa Basket Lidze. Wygrali 5 z 6 meczów (ograli m.in. Stelmet i Polski Cukier) i tym samym na dobre wrócili do walki o miejsce w pierwszej "ósemce". Ba, cały czas mają szansę nawet na pierwszą "czwórkę". Zwłaszcza, że mają dość sprzyjający terminarz do końca sezonu zasadniczego.
- Teraz też gramy dwa mecze w tygodniu, ale odeszły nam loty samolotowe, a i przeciwnicy są z nieco słabszej półki, bo w Lidze Mistrzów graliśmy z bardzo utytułowanymi zespołami. W starciach z Banvitem, Strasbourgiem czy Wenecją zyskaliśmy sporo doświadczenia, które będzie procentować. Po Lidze Mistrzów mieliśmy trochę czasu na trening, zrobiliśmy kosmetyczne zmiany w składzie i wskoczyliśmy przez to na wyższe obroty - uważa Kamiński.
Kto do pucharów?
W tym, jak i w poprzednim sezonie w Europie zagrały tylko dwa zespoły: Rosa i Stelmet Enea BC Zielona Góra (w eliminacjach FIBA Europe Cup wystąpiła BM Slam Stal). Wydaje się, że Anwil Włocławek i Polski Cukier Toruń powinny już w następnych rozgrywkach poszerzyć grono drużyn występujących w europejskich pucharach. Dla obu tych klubów byłby to kolejny krok w rozwoju. Zwłaszcza, że są ku temu możliwości organizacyjne i finansowe.