Sporo niedobrego działo się w ostatnich tygodniach w szeregach Polpharmy Starogard Gdański. Z zespołu odszedł jeden z liderów Joe Thomasson, ponadto Farmaceuci prezentowali się słabo, przegrywając ważne batalię z Legią Warszawa (101:105) czy Rosą Radom (71:89). Porażki te sprawiły, że podopieczni Miliji Bogicevica mają już niewielkie szansę na czołową ósemkę Energa Basket Ligi.
Kociewskie Diabły udowodniły jednak w ostatnią sobotę, że mimo wszystkich kłopotów są drużyną z charakterem, pokonując przed własną publicznością w efektownym stylu Asseco Gdynia 106:82. To świetny prezent świąteczny dla fanów biało-niebieskich, którzy ostatnio mocno krytykowali poczynania swoich ulubieńców.
- Chcę podziękować kibicom za wsparcie, za fantastyczną atmosferę - mówił po wygranej nad Asseco Gdynia, Milija Bogicević, szkoleniowiec Polpharmy Starogard Gdański. - Po takiej sytuacji, że z zespołu odchodzi dwóch zawodników, to ta wygrana jest jak miód na nasze rany. Zadecydowała determinacja, wszystkie problemy, które mieliśmy w trakcie gry rozwiązywaliśmy dzięki dobrej energii - chwalił swoich podopiecznych Serb.
Niekwestionowanym bohaterem sobotnich zawodów był Marcin Flieger. Kapitan starogardzian zanotował najlepszy występ w swojej karierze, rzucił 35 punktów do tego dorobku dołożył także 8 asyst. Doświadczony rozgrywający wygraną dedykował swojej rodzinie oraz wszystkim kibicom, przyznając szczerze, że drużyna ostatnio mocno nadużyła ich zaufania. - Chcę podziękować wszystkim kibicom, bo w ostatnim czasie nadużyliśmy ich zaufania. Muszę też pogratulować drużynie, bo po serii porażek nie jest łatwo się podnieść. Pokazaliśmy fajną koszykówkę, walczyliśmy po obu stronach parkietu. Myślę, że to świąteczny prezent dla kibiców - podkreślał Flieger.
Sporo do zarzucenia mogą mieć za to sobie zawodnicy Asseco Gdynia. Ekipa z Trójmiasta wygrywała już w Zielonej Górze czy Włocławku, lecz ewidentnie nie radzi sobie z rolą faworyta, bo właśnie w takiej była stawiana przed pojedynkiem w Starogardzie Gdańskim. Trener Przemysław Frasunkiewicz mocno niezadowolony był przede wszystkim z pierwszej połowy w wykonaniu swoich graczy. - Przespaliśmy pierwszą połowę - nie ukrywał Frasunkiewicz. - To nie była nasza intensywność, nasza koszykówka. Daliśmy rzucić sobie 53 punkty. Walka na tablicach w pierwszej połowie też nie była taka, jaką chcę widzieć. Musieliśmy potem oddać bardzo dużo sił, żeby dogonić przeciwnika i mamy taki wynik - dodawał trener Asseco Gdynia.
- Przespaliśmy pierwszą połowę - wtórował swojemu trenerowi również Przemysław Żołnierewicz. - Skuteczność za dwa jest słaba, nie trafialiśmy prostych lay-upów. Polpharma trafiała i stąd taka przewaga - analizował autor 7 punktów w sobotnim spotkaniu.
ZOBACZ WIDEO Kamil Glik: Nie poradziliśmy sobie ze zmianą taktyczną Koreańczyków