Gortat o Johnie Wallu: Gdy robi swoje, to najlepszy rozgrywający w NBA

Początek play-offowej rywalizacji nie był dobry dla Washington Wizards. Czarodzieje przegrywali 0-2 z Toronto Raptors, ale kolejne mecze u siebie wygrali i doprowadzili do remisu.

Dawid Siemieniecki
Dawid Siemieniecki
John Wall, Marcin Gortat i Otto Porter AFP / John Wall, Marcin Gortat i Otto Porter
Washington Wizards tegoroczne play-offy rozpoczęli źle. Dwie porażki w Toronto oznaczały, że u siebie nie ma miejsca na choćby jedno potknięcie. To bowiem spowodowałoby, że w serii Raptors mieliby już wynik 3-1, a prowadząca w takim stosunku ekipa, zazwyczaj wygrywa także całą rywalizację. Wiele zastrzeżeń było także do Marcina Gortata, szczególnie za mecz nr 2.

W nim Polak nie zdobył choćby punktu, zagrał przez 12 minut i w tym czasie na swoje konto zapisał 4 spudłowane rzuty, 3 zbiórki i 2 faule. Po meczu ukazał się nawet film, jak pomiędzy nim, a Johnem Wallem dochodzi do wymiany zdań, co można było odczytać, jako swojego rodzaju niezgodność w pewnych kwestiach. Środkowy Wizards zaznaczył jednak, że była to po prostu wymiana zdań.



Co jednak było, minęło, a rywalizacja w końcu przeniosła się do Verizon Center w Waszyngtonie. Czarodzieje nie zamierzali tanio sprzedawać swojej skóry i zabrali się do odrabiania strat. Efekt? 2-2 po czterech pojedynkach. Mecz nr 3 Wizards wygrali 122:103, a kolejny 106:98. Sporo mówiło się przed nimi, że Gortat może nie rozpocząć ich jako starter, ale nic takiego nie miało miejsca. 34-latek w obu pojawiał się w wyjściowej piątce i spisał się bardzo dobrze, raz notując 16 punktów i 4 zbiórki, a w następnej grze 12 "oczek" i 6 zb.

Dobra gra Polaka nie wynikała jednak z niczego. To efekt jego udanej współpracy z Wallem, a lider Wizards przed własną publicznością rozegrał dwa naprawdę kapitalne spotkania. - Cieszę się, że jest zdrowy, bo wspaniale dokarmia mnie podaniami - stwierdził Gortat. - Kiedy John gra w odpowiedni sposób, jest najlepszą jedynką w lidze. Gdy szuka kolegów i otwartych pozycji, jest najlepszy - dodał.

Już w nocy ze środy na czwartek polskiego czasu, dojdzie do kolejnego spotkania - jak na razie - najbardziej wyrównanej serii spośród wszystkich na tym etapie rozgrywek NBA. Rywalizacja wraca do Kanady, więc Wizards, po obronie własnego terenu, staną przed szansą odebrania Raptors przewagi parkietu. Czy Czarodzieje pójdą za ciosem i wygrają trzecie starcie z rzędu, wychodząc tym samym na prowadzenie 3-2?

ZOBACZ WIDEO PSG idzie na "setkę". Arbiter "znokautował" piłkarza Bordeaux [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Czy Washington Wizards wygrają mecz nr 5?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×