Spójnia Stargard, po fantastycznym w swoim wykonaniu sezonie, wywalczyła sobie prawo gry na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce. Do wygranej w decydującym meczu poprowadził ją Dawid Bręk. Rozgrywający spotkanie zakończył z 16-oma punktami, do których dorzucił 12, a tak naprawdę 13 asyst, ale o tym będzie później. Kluczowa była trzecia kwarta, w której przyjezdni zbudowali sobie kilkupunktową przewagę. Choć na końcu sami zgotowali sobie nerwówkę, pozwalając Arturowi Włodarczykowi na zbyt wiele, ostatecznie wygraną udało się dowieźć do końca.
Sokół wyszedł jednak na ten mecz przygotowany niemal doskonale. Ataki gospodarzy w fantastyczny sposób napędzał Kamil Zywert, a pod koszami piłki padały łupem Macieja Klimy. W pierwszych fragmentach główną bronią Spójni były natomiast rzuty trzypunktowe. To zmieniło się wówczas, gdy na parkiecie zameldował się Wojciech Fraś, co w dodatku nałożyło się z odpoczynkiem dla podstawowych podkoszowych Sokoła. 27-letni środkowy zanotował świetne wejście, to dzięki niemu Spójnia odrobiła wszystkie straty, a sam Fraś, celną trójką, doprowadził do remisu - po 32 w drugiej kwarcie.
Później Sokół znów zdołał odskoczyć, ale ostatnie słowo w pierwszej połowie należało do gości. Stargardzianie, choć swoją grą nie przekonywali i nie widać było w ich poczynaniach charakterystycznej lekkości, mieli w swoich szeregach wspomnianego już Dawida Bręka. Najlepszy rozgrywający w I lidze to skarb, który i tym razem okazał się bezcenny. Jeszcze przed przerwą zapisał na swoim koncie 10 punktów i aż 8 asyst, z kolei w trzeciej kwarcie trafił dwie szalenie ważne trójki. Widać było, jak bardzo dzięki temu z przyjezdnych zeszło ciśnienie.
Poszło to w parze z jednoczesnym ograniczeniem błędów oraz większą swobodą w grze. Przed ostatnią kwartą Spójnia była zatem bardzo blisko upragnionego zwycięstwa, gdyż prowadziła 66:58. Pewnym problemem był dla niej jednak czwarty faul lidera zespołu na 7 minut przed końcem, ale sprawy w swoje ręce wziął wtedy Marcin Dymała, który w dwóch wcześniejszych meczach nie zachwycił i w Łańcucie także w pierwszej połowie nie błyszczał. W najważniejszym momencie udanie zastąpił jednak Bręka, rozgrywając w sposób bardzo przemyślany.
Na 3 minuty przed końcem prowadzenie Spójni wynosiło już 10 punktów i stało się jasne, że raczej tej wygranej z rąk goście już nie wypuszczą. Raczej, bo właśnie wtedy, w dwóch kolejnych akcjach, na szalone rzuty trzypunktowe zdecydował się Artur Włodarczyk i oba umieścił w koszu! Faulowany chwilę później Dymała trafił tylko jeden osobisty, udaną akcję tyłem do kosza zagrał Klima i przewaga Spójni zmalała do zaledwie 3 "oczek" na 1,5 minuty przed końcem!
Decydująca okazała się jednak akcja na niecałą minutę do zakończenia gry. Sokół miał szansę na zmniejszenie strat do zaledwie punktu, ale po penetracji Włodarczyka piłka w koszu Spójni się nie znalazła, rywale wyprowadzili zabójczą kontrę, którą na pewne punkty po podaniu "profesora Brenia" zamienił kapitan, Hubert Pabian. Paradoks w tej sytuacji polega na tym, że tej asysty, prawdopodobnie najważniejszej w meczu, nie przypisano jednak jemu, a Alanowi Czujkowskiemu. Rozgrywający Spójni mecz zakończył zatem z 13-oma, a nie 12-oma (oficjalnie) asystami.
Chwilę po tym Sokół znów nie zdołał oddać celnego rzutu, a faulowany Czujkowski, swoją drogą rozgrywający świetne zawody (13 "oczek", 8 zbiórek i 7 wymuszonych przewinień), trafił oba osobiste i na 37 sekund do końca stargardzianie wyszli na 7-punktowe prowadzenie - 88:81. Choć gracze Dariusza Kaszowskiego robili co mogli i dzielnie walczyli do samego końca, nic się już nie zmieniło i to Spójnia wygrała, awansując tym samym do ekstraklasy!
Sokół Łańcut - Spójnia Stargard 89:94 (29:22, 13:21, 16:23, 31:28)
Sokół: Włodarczyk 21 (5x3), Marek Zywert 21, Klima 13 (13 zb.), Kulikowski 11, Karolak 11, Kamil Zywert 9, Parszewski 4, Warszawski 0.
Spójnia: Pabian 20 (4x3), Dymała 17, Bręk 16 (4x3, 13 as.), Czujkowski 13, Fraś 12, Wilczek 11, Raczyński 3, Pytyś 2, Koziorowicz 0.
Stan rywalizacji: 3-0 i awans Spójni do Energa Basket Ligi
ZOBACZ WIDEO Derby Madrytu dla "Królewskich"