W 2013 roku Brett Brown otrzymał swoją pierwszą pracę na stanowisku trenera zespołu NBA. Stanął jednak przed bardzo trudnym wyzwaniem, bo Philadelphia 76ers była jednym z najsłabszych zespołów ligi. W trzech kolejnych sezonach podopieczni Browna zwyciężyli łącznie 47 meczów, a przegrali aż 199.
Cierpliwość jednak popłaciła. W rozgrywkach 2017/18 76ers po raz pierwszy od sześciu lat uzyskali awans do play-offów. W nich musieli uznać wyższość Boston Celtics, ale dali sygnał, że w Filadelfii powstała drużyna na lata.
Szefowie klubu za ciężką pracę docenili trenera Browna. Choć jego obowiązujący kontrakt był ważny jeszcze przez rok, już we wtorek ogłosili przedłużenie współpracy na kolejne trzy laty.
- Nie wydaje mi się, by najzdrowszą sytuacją było to, aby trener rozpoczynał sezon z myślą, że to jego ostatni rok w umowie. To może mieć wpływ na wiele aspektów - przyznał generalny menadżer zespołu, Bryan Colangelo.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: w Małopolsce padł niecodzienny gol. To "samobój"