Trzy lata w Stelmecie
- To był znakomity okres w mojej karierze. Czas jednak na zmianę otoczenia, chcę spróbować czegoś innego. Zawsze będę miło wspominał pobyt w Stelmecie, któremu sporo zawdzięczam - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Vladimir Dragicević.
Czarnogórzec spędził w Stelmecie Enei BC łącznie trzy lata. Dragicević trafił do Polski w 2013 roku. Zdobył z zielonogórską drużyną srebrny medal, notując średnio 14 punktów, 5,7 zbiórki na mecz.
Rozstał się z klubem w nie najlepszych relacjach, było do niego sporo pretensji za postawę w finale. Później koszykarz przeniósł się do Turcji, ale w trakcie sezonu 2016/2017 wrócił do Zielonej Góry.
Powrót po artykule
Ciekawostką jest fakt, że Dragicević poprzez artykuł na naszej stronie przypomniał się władzom Stelmetu, które początkowo sceptycznie podchodziły do ponownego zatrudnienia Czarnogórca, ale z każdym dniem zaczęły się przekonywać do tego pomysłu. W końcu strony doszły do porozumienia.
Podkoszowy pomógł drużynie w zdobyciu mistrzostwa Polski, notując średnio 12,4 punktu i sześć zbiórek. Po zakończeniu rozgrywek koszykarz poprzez wykup kontraktu mógł opuścić drużynę. Prowadził zaawansowane rozmowy z Banco di Sardegna Sassari, ale ostatecznie Włosi wybrali innego zawodnika. Nie jest wielką tajemnicą, że w klubie liczono na to, że Dragicević odejdzie i w jego miejsce przyjdzie zawodnik mniej konfliktowy, który w pełni podporządkuje się trenerowi Gronkowi.
Krnąbrny charakter
Należy wspomnieć o tym, że Dragicević swoją grą zachwycał, w wielu meczach był najlepszym zawodnikiem Stelmetu, ale problemem było jego zachowanie. Wymachiwanie rękami w trakcie meczu, zrzucanie odpowiedzialności na kolegów za złe zagrania stało się z czasem irytujące nie tylko dla zespołu, ale i kibiców zielonogórskiego zespołu.
Zaczęto mówić o tym, że psuje on atmosferę w drużynie. To później poniekąd potwierdził w wywiadzie Janusz Jasiński, który użył takiego sformułowania, że w Stelmecie było trzech "raków". Co na to sam zainteresowany? - Jeśli pan Jasiński coś takiego powiedział, to oznacza, że miał ku temu powody. Czas wszystko zweryfikuje. Od siebie mogę dodać, że atmosfera między zawodnikami była dobra. Po prostu nie zrealizowaliśmy celu. Tak czasem się dzieje w sporcie. Panu Jasińskiemu dziękuję za współpracę. Był dla mnie jak ojciec - opowiada.
Niemcy albo Włochy
- Żałuję tego, że nie zakończyłem przygody ze Stelmetem mistrzostwem. Wierzę jednak, że klub odzyska tytuł w następnym sezonie. Jestem przekonany, że nowy trener i właściciel zrobią wszystko, żeby tak się właśnie stało. Będę kibicował Stelmetowi - podkreśla Dragicević.
Koszykarz nie znalazł jeszcze nowego pracodawcy. Najprawdopodobniej Czarnogórzec w kolejnym sezonie zagra w Niemczech lub we Włoszech. Na razie odpoczywa na wakacjach w Turcji. Po powrocie ma zdecydować o swojej przyszłości. - Mam kilka ciekawych propozycji. Niedługo podejmę decyzję. Nie ukrywam, że te dwa kraje najbardziej mnie interesują - zapewnia.
W minionym sezonie Dragicević wystąpił w 41 meczach Energa Basket Ligi, w których przeciętnie notował 17,2 punktu i 6,8 zbiórki.
Zobacz także: Paweł Leończyk mówi o swojej przyszłości w Anwilu
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 83. Wojciech Szaniawski: Reprezentacja Polski marketingowo jest dziś warta ponad 600 mln złotych rocznie