Michał Nowakowski: Odchodzę z Anwilu jako wygrany

Newspix / Piotr Kieplin / PressFocus / Na zdjęciu: Michał Nowakowski
Newspix / Piotr Kieplin / PressFocus / Na zdjęciu: Michał Nowakowski

- Było sporo wyrzeczeń z mojej strony. Cieszę się, że nie poszło to na marne. Odchodzę z Anwilu z medalem na szyi. Jako wygrany - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Michał Nowakowski, były koszykarz Anwilu Włocławek.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Jak pan zareagował na informację o wypowiedzeniu kontraktu przez Anwil Włocławek? [/b]

Michał Nowakowski, były koszykarz Anwilu Włocławek: Byłem w lekkim szoku, choć od pewnego czasu zacząłem coś przeczuwać, ponieważ nikt z klubu się do mnie nie odzywał. Nie było żadnych wymian zdań na temat przyszłości. 14 czerwca, czyli dzień przed finalnym terminem, otrzymałem informację, że nasze drogi muszą się rozejść. Byłem nieco zły, bo rozstanie z klubem wiąże się z przeprowadzką, zmianą otoczenia dla mnie i mojej rodziny. Poza tym świetnie czułem się w zespole i we Włocławku.

Trener Igor Milicić zadzwonił?

Tak. Trener podziękował mi za pracę w całym sezonie. Powiedział, że dałem sporo dobrego zespołowi w trakcie fazy play-off i miałem spory wpływ na zdobycie mistrzostwa Polski. Dał do zrozumienia, że nasze drogi muszą się rozejść. Przyjąłem to do wiadomości. Ciesze się, że mogłem współpracować z tym trenerem. Wiele się nauczyłem pod jego wodzą. Odchodzę z Anwilu z medalem na szyi. Jako wygrany.

ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Rozmowa Lewandowskiego z Nawałką podczas treningu

Wiem, że trener zadzwonił dwa dni po informacji ze strony klubu. Czekał pan na jego telefon?

Tak. Liczyłem, że zadzwoni albo trener albo prezes Lewandowski. Cieszę się, że to właśnie Igor Milicić wykonał do mnie telefon, ponieważ to z nim spędziłem znacznie więcej czasu na parkiecie. Muszę przyznać, że trener bardzo elegancko się zachował, zyskał szacunek u mnie. Poczułem, że byłem ważnym elementem w jego układance.

Sporo wysiłku włożyłem w ten sezon, było sporo wyrzeczeń. Cieszę się, że nie poszło to na marne i zostało docenione na sam koniec przez trenera.

W play-off mi pan zaimponował. Mam wrażenie, że wskoczył pan na wyższe obroty. Był pan bardzo ważną postacią Anwilu.

Dziękuję za miłe słowa. Mam podobne spostrzeżenia. Cieszę się, że widzą to także inni ludzie. Myślę, że każda z serii: ćwierćfinałowa, półfinałowa i finałowa miała innych bohaterów. Nie ukrywam, że najlepiej mi się grało ze Stelmetem Eneą BC. W finale już tak wiele nie miałem do powiedzenia. Tam świetni byli Łączyński, Zyskowski, Airington. Po zakończeniu play-off otrzymałem sporo pozytywnych wiadomości.

Zobacz także: Aaron Cel ma dużo ciekawych propozycji

Jakie z kolei otrzymał pan wiadomości po rozwiązaniu umowy?

Było sporo komentarzy z treścią: "ale dlaczego ty?", "tak nie powinno być", "mistrzowskiego zespołu nie powinno się zmieniać". Nie ukrywam, że po otrzymaniu tych wiadomości zrobiło się cieplej na sercu. Kibice zgodnie podkreślali, że zawsze będę miło widziany we Włocławku, nawet jak będę rzucał sporo punktów dla rywali.

No właśnie. Widziałem taki komentarz na Twitterze, że na pewno ten Nowakowski da nam się jeszcze we znaki...

Wiadomo, że grając przeciwko byłemu pracodawcy zawsze jest podwójna motywacja. Mecze z Anwilem będą czymś wyjątkowym, zwłaszcza te we Włocławku. Życzyłbym sobie, żebym trafił do zespołu z wysokimi celami, tak abym mógł spotkać się z Anwilem w fazie play-off.

Czy Michał Nowakowski otrzymał już pierwsze propozycje na nowy sezon?

Nie mam jeszcze żadnych ofert. Agent nie odezwał się jeszcze do mnie. Mamy taką umowę, że jak będzie ciekawa propozycja, to od razu otrzymam od niego telefon. Myślę, że już niedługo zadzwoni. Jestem spokojny o rozwój wydarzeń.

Co pan będzie najmilej wspominał z pobytu we Włocławku?

Kibiców. Oni są niesamowici. Nawet w najtrudniejszych momentach cały czas byli za nami, wspierali, podnosili na duchu. A po meczu numer pięć w serii ze Stelmetem to miałem wrażenie, że już wtedy zdobyliśmy mistrzostwo Polski. Z głośników leciała muzyka "we are the champions". Fani już wtedy nam wieszali medale na szyjach. To był najprzyjemniejszy moment pobytu we Włocławku, będę go długo wspominał.

Zobacz inne teksty autora

Komentarze (11)
avatar
Mariusz Rafał Marciniak
22.06.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Michał zostawił serce na Kujawach i szkoda że odchodzi ale jeśli Anwil myśli o obronie mistrzostwa musi ściągnąć lepszego zawodnika. Tylko pytanie czy ściągnie? 
avatar
Henryk
22.06.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
O ile to pamiętam to Pan Vlado Dragicević był uprzejmy tak się wypowiedzieć, Jego już w Zielonej Górze nie ma, widocznie spłonął ze wstydu i odszedł, nie wiem czy do Was przypadkiem nie trafi.. Czytaj całość
avatar
prawus
22.06.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
,, Anwil to miał pecha że trafiľ na Stelmet ,, jakie to Stelmeciarskie , a życie pokazało gdzie ma zielony pagórek .. 
avatar
GianiZG
22.06.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"A po meczu numer pięć w serii ze Stelmetem to miałem wrażenie, że już wtedy zdobyliśmy mistrzostwo Polski. Z głośników leciała muzyka "we are the champions". Fani już wtedy nam wieszali medale Czytaj całość
avatar
ryba1985
22.06.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dziękujemy!!! Dziękujemy!!!!
Pozdro Michał i czekamy z niecierpliwością na Twój występ w Hali Mistrzów :)
Pokaż wlodarzom jaki błąd popełnili...