Na parkietach najlepszej ligi świata Zaza Pachulia występuje już od 15 sezonów. Kibice najdłużej jego karierę mogli śledzić w Atlancie, kiedy to był zawodnikiem tamtejszych Hawks. W Georgii grał przez aż 8 sezonów. Nigdy nie był wirtuozem, ale uchodził za solidnego podkoszowego. W 2016 roku postanowili go zakontraktować Golden State Warriors.
Po przeprowadzce do Oakland przylgnęła do niego łatka zawodnika grającego po prostu nieczysto. To właśnie on w zeszłorocznych finałach Konferencji Zachodniej wyeliminował z dalszej rywalizacja lidera San Antonio Spurs, Kawiego Leonarda. Sam odpierał później zarzuty, że nie wpadł umyślnie na rywala, który znajdował się akurat w pozycji rzutowej, ale poza kolegami z zespołu niewielu mu wierzyło. W rozgrywkach 2017/18 doszło do podobnej sytuacji.
O celową chęć doprowadzenia do kontuzji, Gruzina oskarżył Russell Westbrook, na którego nogę rywal upadł w bardzo nienaturalny, wymuszony wręcz sposób. I przyznać trzeba, że trudno było nie zgodzić się z liderem Oklahomy City Thunder.
Zaza falls on Russ.
— SportsCenter (@SportsCenter) 25 lutego 2018
Westbrook's reaction shows his feelings about it. pic.twitter.com/bn24Bepo4R
O ile Pachulia przez swoje zagrania stał się zawodnikiem dość kontrowersyjnym, o tyle trzeba przyznać, że potrafi także robić wiele pożytecznych rzeczy dla drużyny. W trakcie swojej dotychczasowej kariery, notował średnio po blisko 7 punktów i 6 zbiórek. Posiada spore doświadczenie i dwa mistrzowskie tytułu na koncie w barwach Warriors. Złośliwi już jednak twierdzą, że trafił do idealnej dla siebie ekipy, która w końcówce lat 80. ubiegłego stulecia zyskała przydomek "Bad boys".
Mowa w tym miejscu o Detroit Pistons. Oczywiście dziś trudno "Tłoków" określać tym mianem, lecz nie ma się też co dziwić, że dla wielu było to skojarzenie numer jeden, kiedy pojawiła się informacja o przenosinach gruzińskiego środkowego do stanu Michigan. Z Pistons Pachulia związał się rocznym, minimalnym kontraktem, za który zgarnie 2,4 miliona dolarów. 34-latek będzie zmiennikiem Andre Drummonda.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Niesamowite sceny po wyrównującym golu dla Rosjan. "Kufle fruwały a po ścianach lało się piwo!"