DeRozan nadal pełen żalu do Raptors. "Nie potraktowano mnie z szacunkiem, na jaki zapracowałem"

AFP / DeMar DeRozan i Dwane Casey - były lider i były trener Raptors
AFP / DeMar DeRozan i Dwane Casey - były lider i były trener Raptors

Chris Haynes z ESPN przeprowadził ostatnio wywiad z DeMarem DeRozanem, który dotyczył rzecz jasna kulis jego odejścia z Raptors. Zawodnik ma wielki żal do klubu z Toronto, ale upatruje nadziei w nowym rozdziale, który zacznie pisać w San Antonio.

Sposób, w jaki Toronto Raptors postąpili ze swoim liderem, DeMarem DeRozanem, daleki jest od idealnego. 28-latek wyraźnie dał do zrozumienia, że cała zaistniała sytuacja mocno go dotknęła i w ogóle się z tym nie kryje - nie stara się nawet pokazać, że jest poza tym, co się ostatnio wydarzyło.

Przypomnijmy, że DeRozan został wymieniony do San Antonio Spurs w rozliczeniu za Kawhiego Leonarda. Była to najgłośniejsza transakcja trwającego okresu transferowego w lidze NBA. Nowy rzucający SAS nadal pełen jest żalu oraz rozgoryczenia. Cały czas był bowiem zapewniany o tym, że nikt w klubie z Kanady w ogóle nie bierze pod uwagę uwzględnienia go w jakiejkolwiek wymianie. Stało się jednak dokładnie odwrotnie.

- Chciałem nadal grać w Toronto i iść do przodu, rozwijać się właśnie z Raptors. Wspierałem młodych chłopaków podczas ligi letniej, sam też zastanawiałem się nad tym, w czym jeszcze mogę być lepszy. Ciężko pracowałem co roku - stwierdził DeRozan. - Miałem nadzieję, że spędzę w tym teamie całą karierę, ale też nie jestem naiwny. Zdaję sobie sprawę z tego, że to biznes i wiem jak to działa. Mogli mi po prostu dać znać, że coś się święci. Tego nie było i stąd moja frustracja - wyjaśnił.

- Nie potraktowano mnie z szacunkiem, na jaki zapracowałem sobie przez wszystkie lata spędzone w Toronto. Od pierwszego dnia, gdy pojawiłem się w klubie, chciałem zmienić całą narrację dotyczącą tamtejszej organizacji, a która mówi o tym, że wszyscy chcą stamtąd uciekać. Właśnie dlatego, w czasie mojej wolnej agentury w 2016, nawet nie myślałem o odejściu. Moje nastawienie było zupełnie inne, raczej na zasadzie "Uwielbiam to miejsce. To dosłownie mój drugi dom" - zaznaczył DeRozan.

ZOBACZ WIDEO: Urszula Radwańska w Gortat Team walczyła na boisku i... poza nim. Zdradziła tajemnicę swojego numeru

Teraz przed - być może - przyszłym liderem SAS, zaczyna się zupełnie nowy rozdział. Ten o nazwie Spurs i Gregg Popovich. Jak zapatruje się na to sam zainteresowany? - Zawsze byłem jego fanem (Popa). Myślę, że możliwość pracy z tak legendarnym szkoleniowcem na etapie kariery, na którym właśnie się znajduje, jest w pewnym sensie błogosławieństwem. Wcześniej trenowałem pod okiem Dwane'a Caseya. To on dał mi wielką możliwość bycia sobą. Pierwszą rzeczą, którą mi powiedział po wszystkim, było to, że pokocham Popa. Usłyszeć od byłego opiekuna takie słowa o nowym, może wszystko jedynie ułatwić - podkreślił.

Na sam koniec dodał, że postara się mocno popracować nad wszelkimi możliwymi elementami gry, jakie do tej pory u niego kulały. Otwarcie stwierdził, że dla innych zawodników nie oznacza to nic dobrego. - To właśnie przez to, co się wydarzyło. To wszystko sprawia, że patrzę wstecz i zastanawiam się, gdzie mogłem być lepszy, jakie były moje sukcesy i niepowodzenia. Zaistniała sytuacja spowodowała, że narosła we mnie jednocześnie frustracja, wielka motywacja i głód do bycia lepszym - zakończył DeRozan.

Źródło artykułu: