Indiana Pacers byli jedną z największych rewelacji poprzednich rozgrywek w lidze NBA. Drużyna, drugi rok z rzędu, prowadzona była przez 53-letniego Nate'a McMillana. Pod jego wodzą osiągnęła niezły bilans (48-34), a w I rundzie fazy play-off stoczyła niezwykle zaciętą batalię z Cleveland Cavaliers LeBrona Jamesa - ostatecznie jednak przegraną, 3-4.
Mimo to widać było, że były szkoleniowiec Seattle SuperSonics oraz Portland Trail Blazers tchnął w zespół nowego ducha. Co prawda był to jego drugi rok pracy w Indianapolis, ale najwidoczniej drużyna potrzebowała czasu. Pod jego skrzydłami kolejny wielki krok w swojej zawodowej karierze zrobił Victor Oladipo, który z miejsca - po wymianie za Paula George'a do OKC - stał się liderem ekipy. Zaprocentowało to zresztą nagrodą dla zawodnika, który poczynił największy postęp.
W kolejnym sezonie cel Pacers powinien być jeszcze wyższy. W przerwie letniej do zespołu dołączyło kilku wartościowych koszykarzy, którzy mogą zapewnić walkę co najmniej o najlepszą czwórkę Konferencji Wschodniej. Są to Tyreke Evans, Kyle O'Quinn i Doug McDermott. A dokładając do tego jeszcze tych, którzy w klubie pozostają (poza Oladipo także Myles Turner, Thaddeus Young, Domantas Sabonis czy Bojan Bogdanović), w Indianie będą mieli naprawdę mocny skład.
Wszystko pozostaje zatem w kwestii McMillana i tego, jak poukłada on "dostępne klocki". Przyznać jednak trzeba, że materiał ludzki na zrobienie kolejnego niezłego wyniku, jak najbardziej posiada odpowiedni. Swój kontrakt z Pacers 53-latek przedłużył o trzy lata. Tym samym w Indianapolis będzie pracował do końca rozgrywek 2020/21.