Od samego początku wrześniowego zgrupowania trener Mike Taylor borykał się ze sporymi problemami z obsadą graczy podkoszowych. Na kadrę z różnych względów nie przyjechali: Maciej Lampe, Adam Łapeta, Jakub Wojciechowski i Przemysław Karnowski.
Szkoleniowiec chciał mieć pięciu wysokich zawodników na mecze eliminacyjne z Włochami i Chorwacją, dlatego zdecydował się powołać Krzysztofa Sulimę. Koszykarz reprezentujący na co dzień Polski Cukier Toruń zdradza nam kulisy powołania do kadry.
- Zadzwonił telefon. Patrzę Marek Popiołek. Odebrałem i nagle słyszę, że mam się stawić na zgrupowanie kadry w Gdańsku, najlepiej jeszcze tego samego dnia. Nie wiedziałem czy to sen, czy to się dzieje naprawdę - opowiada i po chwili dodaje: - Jak dowiedziałem się, że jest problem z podkoszowymi w kadrze, gdzieś z tyłu głowy miałem nadzieję na powołanie, ale nie nastawiałem się, żeby później się nie rozczarować. Po drodze musiało stać się parę rzeczy, by można było mówić o moim powołaniu. Mój serdeczny przyjaciel Tomek mówił mi: "zobaczysz zadzwonią po ciebie, więc miej telefon włączony podczas dnia i nocy". I nastąpił ten dzień.
Dla 28-letniego Sulimy będzie to debiut w koszulce z orzełkiem na piersi. Gracz Twardych Pierników w minionym sezonie przeciętnie notował 7,8 punktu i 3,7 zbiórki w rozgrywkach Energa Basket Ligi. Podkoszowy nie ukrywa swojej wielkiej radości. Gra dla reprezentacji jest dla niego ogromnym wyróżnieniem.
- Po zakończonej rozmowie z Markiem Popiołkiem od razu zadzwoniłem do narzeczonej, przekazałem bardzo dobre wieści z lekkim jeszcze niedowierzaniem. Zaraz po tym adrenalina skoczyła, zacząłem chodzić po domu w kółko - byłem w ogromnym szoku, a jednocześnie tak szczęśliwy, że nie potrafiłem znaleźć swojego miejsca. To wszystko dlatego, że zaczęły spełniać się moje długoletnie marzenia o byciu, graniu w kadrze Polski. Nareszcie mój wysiłek, ciężka praca przez lata została zauważona. Jestem wdzięczny za danie mi szansy - podkreśla.
Sulima we wtorek dołączył do zespołu. Został dobrze przyjęty, a o szybką aklimatyzację zadbali koledzy z drużyny z Torunia: Karol Gruszecki i Aaron Cel. Podkoszowy nie miał za dużo czasu na przestudiowanie schematów taktycznych trenera Taylora, ale zapowiada, że na mecze z Włochami i Chorwacją będzie gotowy.
- Zespół, sztab szkoleniowy na czele z Mikem Taylorem przywitali mnie bardzo miło i serdecznie. Poczułem się tak jakby to nie był mój debiut, tylko jakbym był w kadrze już przez lata. Na pierwszym treningu wszyscy mi udzielali wskazówek, gdzie mam się ustawiać i to było miłe. Jestem zawodnikom wdzięczny za pomoc. Teraz muszę przygotować się na mecze pod względem taktycznym, w obronie jak i w ataku - przyznaje.
ZOBACZ WIDEO Polska - Irlandia. Grobowy nastrój po meczu reprezentacji. "Nie dało się na to patrzeć"
z powoływaniem zawodników przed sezonem to loteria bo na podstawie czego ?? formy sprzed 4 m Czytaj całość