Krzysztof Sulima: Zostać w kadrze na dłużej i zdobyć mistrzostwo Polski

- Chciałem pomóc reprezentacji, ale też się pokazać i udowodnić, że zasługuję na dalszą grę w kadrze. To dodatkowy bodziec do jeszcze cięższej pracy - mówi Krzysztof Sulima, koszykarz, który z Polskim Cukrem chce zdobyć mistrzostwo Polski.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Krzysztof Sulima Newspix / Mateusz Bosiacki / Na zdjęciu: Krzysztof Sulima
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Czy można mówić o tym, że wrzesień był miesiącem miodowym dla pana i Polskiego Cukru Toruń? Krzysztof Sulima, zawodnik Polskiego Cukru i reprezentacji Polski: Tak. Dodałbym do tego także reprezentację Polski. Wrzesień był miodowy, ale i bardzo aktywny. Mam nadzieję, że będzie to przełomowy miesiąc w mojej karierze.

No właśnie. Wspomniał pan o reprezentacji. Powołanie do kadry było dużym zaskoczeniem?

Tak, choć Tomek Śnieg kilka razy mówił w szatni: "zobaczysz, zadzwonią z powołaniem". Byłem gotowy na takie rozwiązanie, bo wiedziałem, jaka jest sytuacja z graczami wysokimi. Mimo wszystko nie nastawiałem się, żeby później się nie rozczarować. Pewnego dnia zadzwonił Marek Popiołek. Usłyszałem, że mam się stawić na zgrupowanie kadry w Gdańsku, najlepiej jeszcze tego samego dnia.

Pierwsza reakcja?

Szok i niedowierzanie. Adrenalina skoczyła na tyle, że zacząłem chodzić po domu w kółko. Uroniłem łezkę, bo gra w reprezentacji to spełnienie marzeń.

Wszystko działo się w błyskawicznym tempie.

Tak. Telefon dostałem około godziny 13, a już o 19 stawiłem się na treningu w Ergo Arenie. Przeanalizowałem z trenerami wszystkie zagrywki. W nocy je dokładnie przestudiowałem, tak aby następnego dnia mniej więcej wiedzieć, w którym miejscu mam się ustawiać na boisku. Mogłem liczyć na pomoc innych zawodników, którzy udzielali mi sporo wskazówek.

Koledzy chwalili pana, że szybko nauczył się systemu i pomógł drużynie w ważnych momentach.

Miło słyszeć takie opinie. Chciałem pomóc reprezentacji, ale też się pokazać i udowodnić, że zasługuję na dalszą grę w kadrze. To dodatkowy bodziec do jeszcze cięższej pracy. Dostać się do reprezentacji to jedno, ale utrzymać się w niej to drugie.

Jak pana występ ocenił Mike Taylor?

Powiedział, że wykonałem bardzo dobrą robotę. Życzył mi powodzenia w sezonie. Dał mi też kilka wskazówek na przyszłość.

Jak w klubie zareagowali na powołanie do kadry? Wtedy zespół był na ostatnim etapie przygotowań do walki o Ligę Mistrzów. Trener Mihevc kręcił nosem?

Trener nie był zadowolony z tego faktu, bo już wcześniej dwóch zawodników pojechało na kadrę, a na dodatek mieliśmy też sporo urazów. Z drugiej strony wyraził zadowolenie, że zagram w reprezentacji. Wiedział, że bardzo mi na tym zależy.

Jest niedosyt po odpadnięciu w trzeciej rundzie eliminacji w Basketball Champions League?

Tak, bo rywale byli w naszym zasięgu. Pokazaliśmy się z dobrej strony i jestem zdania, że gra w Lidze Mistrzów nam się należała. Życie napisało jednak inny scenariusz. Zabrakło trochę sił w końcówce meczu. Rozegraliśmy sporo spotkań w krótkim odstępie czasu i to zmęczenie dało o sobie znać. Do tego doszły podróże. Samoloty i autokary były praktycznie każdego dnia.

Polski Cukier Toruń gra o mistrzostwo?

Ja zawsze gram o mistrzostwo. Uważam, że śmiało można o tym mówić. Mamy bardzo dobry zespół, który gra ze sobą kolejny rok. Zgranie to nasz ogromny atut. Przed tym sezonem dołączyło do nas tylko dwóch zawodników: Lowery i Karnowski.

Czujecie się trochę niedoceniani?

Mało się o nas mówi, ale to dobrze. Nam taka sytuacja bardzo odpowiada. Robimy swoje po cichu, małymi krokami idziemy do przodu. Im ciszej jedziesz, tym dalej zajedziesz.


Zobacz inne teksty autora  ZOBACZ WIDEO Nieudana wyprawa Unicaji do Madrytu
Czy Polski Cukier Toruń zdobędzie złoty medal w sezonie 2018/2019?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×