Falstart Lakers i LeBrona, pokonali ich Trail Blazers. 26 punktów Jamesa

Los Angeles Lakers z LeBronem Jamesem w składzie rozpoczęli sezon od porażki. Drużyna z Hollywood nie sprostała Portland Trail Blazers, "Jeziorowcy" trafili tylko 7 na 30 rzutów za trzy.

Patryk Pankowiak
Patryk Pankowiak
LeBron James Getty Images / Harry How / Na zdjęciu: LeBron James

To nie był wymarzony debiut LeBrona Jamesa w Los Angeles Lakers, jego drużyna pierwszy rzut za trzy trafiła dopiero na dwie minuty i kilkanaście sekund przed końcem trzeciej kwarty, wcześniej spudłowała aż 15 razy. „Jeziorowcy” mieli problem ze złapaniem odpowiedniego rytmu i choć mecz był wyrównany, to cały czas ze wskazaniem na Portland Trail Blazers. Gospodarze potwierdzili ten fakt w końcówce spotkania, kiedy wyszli na kilkupunktowe prowadzenie i znaleźli się poza zasięgiem rywali.

Ostatnia kwarta padła łupem Trail Blazers w stosunku 35:28, w pewnym momencie było 101:100, ale wówczas podopieczni Terry'ego Stottsa trafili dwa rzuty zza łuku i zrobiło się 107:100. To był kluczowy moment dla losów spotkania, LeBron dwukrotnie próbował rzutami za trzy zbliżyć się do przeciwników, ale obydwie próby nie doszły celu. James w debiucie w trykocie Lakers miał w sumie 26 punktów, 12 zbiórek, sześć asyst, ale również sześć strat i choć trafił 9 na 16 rzutów z gry, to chybił wszystkie cztery "trójki".

Drużyna z Hollywood trafiła łącznie 7 na 30 rzutów za trzy, a Trail Blazers 13 na 37. Gospodarzy do premierowego sukcesu w nowym sezonie poprowadził Damian Lillard, autor 28 punktów. Nieoceniony wkład w ten sukces miał także Nik Stauskas, który w 27 minut wywalczył 24 "oczka" i miał 5 na 8 za trzy.

Philadelphia 76ers stracili 41 punktów w pierwsze 12 minut, ale przez dwie następne kwarty ich rywale rzucili tylko 35 "oczek", podopieczni Bretta Browna przejęli kontrolę. Joel Embiid dominował pod tablicami, Kameruńczyk spudłował trzy rzuty zza łuku, ale wykorzystał za to 12 na 14 oddanych osobistych, a w sumie zapisał przy swoim nazwisku 30 punktów, 12 zbiórek i cztery bloki.

Drużyna z Filadelfii nie pozwoliła Chicago Bulls na zbyt wiele, oprócz Embiida brylował też Ben Simmons, który zanotował triple-double złożone z 13 "oczek", 13 zebranych piłek oraz 11 asyst. Gospodarze prowadzili 86:65, a następnie również 102:76. Ostatecznie "Szóstki" triumfowały na własnym parkiecie 127:108, to ich pierwsze zwycięstwo w sezonie. Dla Bulls 30 "oczek" wywalczył Zach LaVine.

Dużo mówi się o osobie Markelle'a Fultza. 20-latek, wybrany z pierwszym numerem w drafcie 2017 roku zaliczył fatalny debiutancki sezonu. Jego karierę zahamowały urazy, teraz Fultz chce się odbudować, ciężko na to pracuje, a 76ers mocno w niego wierzą. Wspierają go także kibice, w meczu przeciwko Chicago Bulls 20 tysięcy gardeł dodawało mu otuchy. - Nie wyglądał jakby obawiał się czegokolwiek. Pudłował rzuty, ale przez cały czas był pewny siebie i o to chodzi - komentował trener Brown. Fultz wywalczył w tym spotkaniu 12 punktów (5/15 z gry), cztery zbiórki i pięć asyst.

Miami Heat z Washington Wizards stworzyli ciekawe i zacięte widowisko, o wyniku decydowało ostatnie posiadanie, a to coś, co fani lubią najbardziej. W tamtym momencie, przy stanie 112:111 dla "Czarodziei" ciężar wziął na siebie Dwyane Wade. Flash spudłował jednak z półdystansu, lecz piłkę w ataku zebrał Kelly Olynyk, przedarł się pod sam kosz i trafił rzut na zwycięstwo. Dzięki temu Heat pokonali stołecznych 113:112, Olynyk został bohaterem, zasłużenie, bo ta akcja była podsumowaniem jego tytanicznej pracy.

Rezerwowy podkoszowy spędził na parkiecie 15 minut, w tym czasie zdobył dziewięć punktów i cztery zbiórki. Heat mieli tego dnia problemy z celnością, umieścili w koszu zaledwie 38 ma 97 oddanych rzutów. Goran Dragić był 3 na 18 z gry, Josh Richardson  8 na 21. Wade wykorzystał 4 na 11 oddanych prób, oprócz dziewięciu "oczek" miał też osiem zbiórek i cztery asysty. Wizards robili, co mogli, ale statystyka 7 na 26 w rzutach za trzy też nie napawa optymizmem. John Wall zdobył 26 punktów, Bradley Beal 20, ale to nie wystarczyło.

Wyniki:

Philadelphia 76ers - Chicago Bulls 127:108 (38:41, 27:17, 37:18, 25:32)
(Embiid 30, Covington 20, Johnson 13, Simmons 13, Saric 13 - LaVine 30, Portis 20, Parker 15, Blakeney 15)

Washington Wizards - Miami Heat 112:113 (25:24, 34:34, 30:27, 23:28)
(Wall 26, Beal 20, Green 17 - Richardson 28, McGruder 20, Jones Jr. 17)

Portland Trail Blazers - Los Angeles Lakers 128:119 (34:31, 31:32, 28:28, 35:28)
(Lillard 28, Stauskas 24, McCollum 21 - James 26, Hart 20, Ingram 16)

Czy Los Angeles Lakers w tym sezonie awansują do play offów pierwszy raz od 2013 roku?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×