W tym artykule dowiesz się o:
Przełom września i października to był szalony okres w historii Polskiego Cukru. Podopieczni Dejana Mihevca w ciągu 17 dni rozegrali... aż 8 meczów! Tak duża liczba spotkań była podyktowana dobrą grą torunian w eliminacjach Basketball Champions League. Brązowi medaliści z minionego sezonu odprawili z kwitkiem Tsmoki Mińsk i Movistar Estudiantes, zatrzymując się dopiero na niemieckim Medi Bayreuth.
Za sześć meczów w koszykarskiej Lidze Mistrzów torunianie musieli jednak zapłacić aż... 350 tysięcy złotych. Najwięcej (około 100 tysięcy) kosztowały bilety na loty samolotowe. - Tak duży wydatek był związany z połączeniem do Hiszpanii, które wyniosło nas około 40 tysięcy. Niestety we wrześniu do Madrytu obowiązują jeszcze ceny wakacyjne, więc to odczuliśmy na własnej skórze - tłumaczy Maciej Wiśniewski, prezes Twardych Pierników.
Opłaty za sędziów wyniosły 72 tysiące (BCL nie zwraca kosztów), hotele 40 tys., wynajęcie autokarów 18 tys. złotych. Pozostała część kwoty dotyczy kwestii organizacji meczów w Arenie Toruń. Klub w krótkim odstępie czasu wydał sporo pieniędzy, ale nikt nie żałuje przystąpienia do europejskich pucharów.
- Z góry założyliśmy, że dwumecz w eliminacjach Ligi Mistrzów będzie nas kosztował około 80 tysięcy złotych. Wiele się nie pomyliliśmy. Nie żałujemy wydanych pieniędzy, warto było zagrać. Uważam, że zebraliśmy cenne doświadczenie, które zaprocentuje w przyszłości. Szkoda, że nie udało się awansować do fazy grupowej - podkreśla.
Władze FIBA bardzo wysoko oceniły organizację meczów w Toruniu, a także działalność klubu w social mediach. - Nasze mecze cieszyły się dużym zainteresowaniem. Wynik spotkania z Estundiantesem poprzez media klubowe dotarł do około 200 tysięcy użytkowników social media. To był rekordowy wynik w historii Twardych Pierników. Chcemy te dane wykorzystać w rozmowach ze sponsorami - przekonuje prezes Wiśniewski.
Gdyby torunianie przeszli niemiecki Bayreuth, to w nagrodę otrzymaliby 50 tysięcy euro od władz FIBA. Koszt meczów w fazie grupowej byłby mniejszy, bo za sędziów płaci federacja, a bilety na samolot można zarezerwować z wyprzedzeniem.
Polski Cukier mógł także przystąpić do rozgrywek FIBA Europe Cup, ale klub jeszcze w połowie sierpnia zadeklarował, że interesują go tylko występy w Lidze Mistrzów. - Zadecydował rachunek ekonomiczny. W FIBA Europe Cup, w przeciwieństwie do Ligi Mistrzów, nie są zwracane żadne koszty. Dwumecz kosztowałby nas 80 tysięcy, tyle samo co w eliminacjach do BCL. A ranga rozgrywek jest kompletnie nie do porównania. FIBA chwali się Ligą Mistrzów, promuje te rozgrywki. Dla klubu to też większa szansa na pozyskanie dodatkowego sponsora. W FIBA Europe Cup moglibyśmy liczyć tylko na dobry PR ze względu na wyniki. To trochę za mało - komentuje prezes Twardych Pierników.
Dobre występy Polskiego Cukru w eliminacjach to pewnego rodzaju lokata na przyszłość. - Zdobyliśmy sporo punktów w rankingu. Liczymy teraz, że sporo dołoży do tego Anwil Włocławek, by w kolejnym sezonie dwie polskie drużyny od razu znalazły się w fazie grupowej albo przynajmniej druga została wyżej rozstawiona w eliminacjach. Mogę zapewnić, że za rok na pewno organizacyjnie będziemy lepiej przygotowani - przyznaje Wiśniewski.
ZOBACZ WIDEO: Esport bije rekordy popularności. Te liczby robią ogromne wrażenie