Świetny mecz w NBA, Oladipo trafił za trzy na wygraną, a Pacers pokonali Celtics

Getty Images / Andy Lyons / Staff / Na zdjęciu: Victor Oladipo
Getty Images / Andy Lyons / Staff / Na zdjęciu: Victor Oladipo

W nocy z soboty na niedzielę w NBA działo się wiele ciekawych rzeczy. Począwszy od świetnego występu Joela Embiida, powrotu Jamesa Hardena, czy zwycięskiego rzutu Victora Oladipo. Sukces zanotował też LeBron James i jego Los Angeles Lakers.

Thriller z udziałem Boston Celtics oraz Indiana Pacers! Prowadzenie zmieniało się 18 razy, dziesięciokrotnie był remis, wszystko decydowało się w końcówce meczu. Właśnie za to można kochać koszykówkę. Jeszcze 37 sekund przed planowanym zakończeniem spotkania Celtowie prowadzili 101:97, dwukrotnie za trzy trafił wtedy Kyrie Irving. Wydawało się, że zostanie bohaterem. Ale Victor Oladipo miał na ten temat odmienne zdanie.

Lider Pacers był faulowany i trafił dwa osobiste, aby następnie zebrać piłkę po niecelnym rzucie spod kosza Irvinga. Oladipo popędził na kosz, jego drużyna traciła do rywali dwa punkty, więc mógł próbować wyrównać stan meczu, ale on postawił wszystko va banque. Trafił zza łuku i wprawił w euforię blisko 18-tysięczną widownię!

Gospodarze z Indianapolis 3,4 sekundy przed końcem wyszli na prowadzenie 102:101 i tak brzmiało zakończenie meczu. W ostatnim posiadaniu piłkę z autu źle podał Gordon Hayward. Oladipo w euforii wskazywał palcem na parkiet i krzyczał, że to jego dom. - Byliśmy naprawdę spokojni i skoncentrowani - mówił o ostatniej akcji w obronie. - Tłum był podekscytowany, ale my widzieliśmy, że potrzebujemy jeszcze raz ich zatrzymać - tłumaczył Victor Oladipo.

26-latek zdobył 24 punkty i miał 12 zbiórek. Trafił tylko 6 na 18 rzutów z pola i 4 na 13 za trzy, ale kto będzie o tym pamiętać? W najważniejszych momentach pokazał klasę. U rywali 23 "oczka" z ławki uzbierał Marcus Morris, a 18 punktów zapisał przy swoim nazwisku Irving. Pacers z bilansem 7-3 plasują się teraz na trzecim miejscu w Konferencji Wschodniej, Celtics z 6-3 są tuż za nimi.

ZOBACZ WIDEO: Paweł Fajdek znalazł się na ustach całego świata. "Ta historia nie zniknie już nigdy" [1/2]

James Harden wrócił po trzech meczach przerwy, spowodowanych urazem i od razu dał o sobie znać. "Brodacz" rzucił w całym meczu 25 "oczek", brał udział także w decydującym zrywie, który zapewnił Houston Rockets sukces nad Chicago Bulls 96:88. Teksańczycy zanotowali w trzeciej kwarcie serię 15-0, a Harden zdobył wówczas 11 punktów. MVP z ubiegłego sezonu, pomimo ośmiu strat, był zadowolony ze swojego powrotu. - Myślę, że to był dobry występ w moim wykonaniu. Oczywiście, popełniłem zbyt wiele strat, ale powoli będą wracać do swojego właściwego rytmu - komentował.

Joel Embiid nie ma litości dla rywali, tym razem naprzeciwko stanęli inni wybitni podkoszowi: Andre Drummond oraz Blake Griffin, co nie wywołało na nim wrażenia. Grał na swoich warunkach. Już do przerwy rzucił 32 punkty i został pierwszym zawodnikiem Sixers od 2005 roku i wyczynu Allena Iversona, który przekroczył barierę 30 "oczek" w pierwsze 24 minuty. Warto dodać, że drużyna z Filadelfii prowadziła wówczas 69:47.

Drummond nie istniał, Griffin próbował przywrócić Detroit Pistons do walki, ale kiedy tylko się do nich zbliżali, 76ers mieli odpowiedź. Blake zdobył 38 punktów, 13 zbiórek i sześć asyst, choć popełnił też siedem na 17 strat zespołu. To nie wystarczyło, bo nie otrzymał wsparcia, Reggie Jackson trafił na przykład tylko dwa rzuty z pola, a Andre Drummond miał zaledwie osiem "oczek" i dziewięć zebranych piłek.

76ers triumfowali 109:99, Joel Embiid wykorzystał 10 na 18 oddanych rzutów oraz 18 na 23 osobiste, co dało mu w sumie 39 punktów i 17 zebranych piłek. Dla nich to szóste zwycięstwo na własnym parkiecie z rzędu oraz szósty triumf w lidze. - To było zabawne tarcie. Czuję, że dominuję w każdym meczu, zwłaszcza przeciwko niemu - mówił o spotkaniu z Drummondem.

Los Angeles Lakers odnieśli czwarte zwycięstwo i to najważniejsza informacja dla ich sympatyków. LeBron James miał problemy z celnością, bo trafił tylko 9 na 20 oddanych rzutów i kiedy przebywał na parkiecie, jego drużyna była gorsza o aż 22 punkty. Nie mniej, James zdobył 28 "oczek", pięć zbiórek, siedem asyst oraz dwa bloki, a przede wszystkim dobrze spisywał się w końcówce spotkania. - LeBron pozbawił ich złudzeń w ostatnich trzech minutach - komplementował swojego lidera trener Luke Walton.

Dla "Jeziorowców" dużo dobrego zrobił też Rajon Rondo, autor 17 punktów, dziesięciu zbiórek, sześciu kluczowych podań oraz trzech przechwytów. Portland Trail Blazers zawiodła ich kluczowa broń, czyli próby zza łuku. Gospodarze z Moda Center trafili zaledwie 6 na 35 rzutów za trzy! Bez znaczenia okazał się fakt, iż po 30 punktów wywalczyli Damian Lillard oraz C.J. McCollum.

Wyniki:

Philadelphia 76ers - Detroit Pistons 109:99 (30:24, 39:23, 16:25, 24:27)
(Embiid 39, Redick 16, Shamet 11 - Griffin 38, Galloway 13)

Charlotte Hornets - Cleveland Cavaliers 126:94 (30:22, 29:30, 34:21, 33:21)
(Lamb 19, Walker 18, Monk 16 - Smith 14, Clarkson 13, Dekker 11, Korver 11)

Indiana Pacers - Boston Celtics 102:101 (18:28, 27:17, 27:27, 30:29)
(Oladipo 24, Evans 17, Bogdanovic 16 - Morris 23, Irving 18, Horford 14, Tatum 14)

Atlanta Hawks - Miami Heat 123:118 (41:31, 33:37, 28:25, 21:25)
(Young 24, Dedmon 15, Prince 15, Carter 12, Huerter 12 - Richardson 32, Wade 19, McGruder 18)

Chicago Bulls - Houston Rockets 88:96 (28:27, 28:27, 7:21, 25:21)
(LaVine 21, Parker 15, Carter Jr. 14 - Harden 25, Anthony 17, Ennis III 15)

San Antonio Spurs - New Orleans Pelicans 109:95 (24:17, 34:22, 29:29, 22:27)
(DeRozan 26, Aldridge 22, Mills 15, Cunningham 15 - Holiday 29, Mirotic 22, Davis 17)

Denver Nuggets - Utah Jazz 103:88 (25:25, 22:21, 21:27, 35:15)
(Harris 20, Murray 19, Millsap 13 - Crowder 21, Mitchell 16, Favors 12, Gobert 12)

Portland Trail Blazers - Los Angeles Lakers 110:114 (29:28, 28:28, 16:32, 37:26)
(McCollum 30, Lillard 30, Nurkic 14, Turner 11 - James 28, Rondo 17, McGee 12, Kuzma 12)

Źródło artykułu: