Miasto Szkła walczyło, King Szczecin obronił własny parkiet. Świetny Jogela

Newspix / Krzysztof Cichomski / Na zdjęciu: Tauras Jogėla
Newspix / Krzysztof Cichomski / Na zdjęciu: Tauras Jogėla

Miasto Szkła Krosno walczyło dzielnie, ale to King Szczecin odniósł na własnym parkiecie zwycięstwo 74:66. Gospodarzom w trzeciej kwarcie przydarzyła się zapaść, zdobyli wtedy tylko osiem punktów.

Zaczęło się od zwycięstwa z beniaminkiem. Była walka we Włocławku, pewny triumf z Radomiem, a ostatnio także porażka w Warszawie. Dość niespodziewana, bo chociaż Legia w tym sezonie może mówić o bardzo pozytywnym początku sezonu, King przymierzany jest na pewno do pierwszej ósemki, a nawet szóstki całej Energa Basket Ligi. Szczecinianie w sobotnie popołudnie dopisali do swojego konta trzecie zwycięstwo, tym razem nad outsiderem z Krosna. Wywalczone w bólach.

Miasto Szkła nie dołączyło do Spójni Stargard i MKS Dąbrowy Górniczej, którzy triumfami nad faworytami w postaciach Anwilu i Arki zszokowali wszystkich. Podopieczni Mariusza Niedbalskiego zostawili na parkiecie dużo zdrowia i dzięki dobrej grze w drugiej połowie, mieli nawet szansę na zwycięstwo. Szybki zryw 7-0 na początku trzeciej kwarty pozwolił im zniwelować straty, lecz tylko częściowo. Gospodarze wygrali pierwsze 20 minut w stosunku 46:30, co dało im sporą zaliczkę i zarazem komfort.

Goście z Krosna próbowali dorównać rywalom i w pewnym momencie zbliżyli się do nich nawet na siedem punktów (45:52). Wydawało się, że King szybko odzyska inicjatywę, aczkolwiek także i finisz należał do Miasta Szkła. Paweł Krefft trafił dwa osobiste, a jego drużyna traciła do szczecinian tylko pięć "oczek" (49:54). Trzecia partia zakończyła się ich zwycięstwem 18:9.

Krośnianie pokazali wolę walki i zniwelowali straty do tylko trzech punktów. Wtedy w ich mechanizmie coś się zacięło. Jakub Schenk celnie przymierzył za trzy, Łukasz Diduszko trafił za dwa i King znów złapał oddech. Był to ważny moment w spotkaniu, bo od stanu 56:53 zrobiło się 61:53. Gościom wiarę przywrócił Charlie Westbrook, Amerykanin dwukrotnie trafił zza łuku, a Aleksander Sekulić mógł nawet doprowadzić do wyrównania! On i Jabarie Hinds nie wykorzystali jednak swoich akcji, co ostatecznie przesądziło o sukcesie rywali.

W drużynie ze Szczecina najważniejsze punkty rzucili Łukasz Diduszko i Tauras Jogela. Litwin w całym spotkaniu zdobył aż 20 punktów i miał siedem zbiórek. Paweł Kikowski uzbierał 10 "oczek", ale zebrał również dziewięć piłek i miał trzy asysty.

Miasto Szkła napędzał Amerykanin Jabarie Hinds, zdobywca 22 punktów. Westbrook miał ich 12, a Jordan Loveridge 11. Dla nich to piąta z rzędu porażka na starcie sezonu. Co ciekawe, King triumfował pomimo faktu, iż w całym meczu trafił zaledwie 4 na 13 oddanych rzutów za trzy. Krosno było w tym elemencie równie słabe, bo umieściło w koszu 7 na 25 rzutów.

King Szczecin - Miasto Szkła Krosno 74:66 (27:18, 19:12, 8:19, 20:17)

King: Jogela 20, Diduszko 13, Schenk 11, Kikowski 10, Paliukenas 8, Sajus 7, Vecvagars 3, Harris 2.

Miasto Szkła: Hinds 22, Westbrook 12, Loveridge 11, Krefft 6, Bojanowski 5, Grochowski 4, Sekulović 4, Bogucki 2, Put 0, Oczkowicz 0.

ZOBACZ WIDEO: Paweł Fajdek znalazł się na ustach całego świata. "Ta historia nie zniknie już nigdy" [1/2]

Źródło artykułu: