Podrażnione Twarde Pierniki wzięły srogi rewanż. Szkło szybko pękło

WP SportoweFakty / Jacek Wojciechowski / Na zdjęciu: Polski Cukier Toruń
WP SportoweFakty / Jacek Wojciechowski / Na zdjęciu: Polski Cukier Toruń

Polski Cukier Toruń z łatwością pokonał Miasto Szkła Krosno (95:70). Twarde Pierniki zamierzały udowodnić, iż porażka z Legią Warszawa (63:68) była tylko wypadkiem przy pracy.

Ekipa ze stolicy przerwała wówczas znakomitą passę zwycięstw Twardych Pierników. Polski Cukier Toruń chciał szybko wrócić na zwycięską ścieżkę. Od początku meczu w Krośnie ekipa Dejana Mihevca była niezwykła skoncentrowana i zdeterminowana. To przełożyło się na wynik (95:70).

- Bardzo dobrze przepracowaliśmy cały tydzień po ostatnim meczu z Legią. Mieliśmy rozpracowany zespół z Krosna i wyeliminowaliśmy ich najmocniejsze ogniwa. Graliśmy świetnie w ofensywie, mieliśmy dobry procent rzutów z gry - podkreśla szkoleniowiec zespołu z Torunia.

Atak bez wątpienia był najmocniejszą stroną Twardych Pierników. Goście również świetnie grali pod obiema tablicami. Wielokrotnie ponawiali swoje akcje, co przełożyło się aż na 95 zdobytych punktów. Wygrali zbiórki 40 do 26. - Po nieudanym meczu w Warszawie, cieszymy się, że wygraliśmy. Mocno biliśmy się pod obiema tablicami, mieliśmy ponad 10 zbiórek w ataku. Większą część meczu graliśmy dobrze, czasami tylko tempo gry nieco spadało - dodaje Przemysław Karnowski, który na Podkarpaciu zdobył 8 "oczek".

Polski Cukier nie miał jednego zdecydowanego lidera. Ciężar zdobywania punktów rozłożył się na wielu zawodników. Aż siedmiu z nich zakończyło mecz z dwucyfrowym dorobkiem punktów.

Drużyna z Krosna kilka dni wcześniej pokonała Trefla Sopot (79:76) i miała nadzieję, że w sobotę pójdzie za ciosem. Podopieczni Mariusza Niedbalskiego byli jednak o klasę słabsi od rywali. Trener gospodarzy nie mógł pogodzić się z tak dużą porażką w zbiórkach. - Długimi fragmentami byliśmy tłem dla rywala, zarówno pod względem indywidualnym jak i zespołowym. Przegraliśmy zbiórki 26 do 40. Może powinniśmy ściągnąć dwóch kolejnych centrów? To jest jednak kwestia charakteru. Zdeklasowali nas pod tablicami. Możemy to wyeliminować tylko ciężką pracą - analizuje Niedbalski.

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Mecz Niepodległościowy dla Gwardii Opole

Źródło artykułu: