Ślęza nie miała argumentów, żeby wygrać starcie z gorzowiankami - InvestInTheWest Enea triumfowało 78:62. - Nie popisałyśmy się przed własną publicznością, powinnyśmy były zagrać z większą energią, większą koncentracją i wtedy rezultat mógłby być inny - przekonuje Sydney Colson, rozgrywająca wrocławskiego zespołu.
Amerykanka zakończyła pojedynek z 15 punktami, 5 asystami i 4 zbiórkami, a na pozycji rozgrywającej rywalizowała z byłą kapitan Ślęzy Sharnee Zoll-Norman. Ta druga miała 11 "oczek", 11 asyst i 6 zbiórek.
Kluczowa była jednak skuteczność Maryi Papovej. Białorusinka zdobyła w stolicy Dolnego Śląska aż 30 punktów. - Wykonałyśmy naprawdę znakomitą robotę. Najlepiej spisałyśmy się w obronie, co jest bardzo istotne, a w ataku miałyśmy dużo łatwych rzutów z otwartych pozycji - oznajmiła.
- Nasza obrona faktycznie nie była na takim poziomie, jakiego po sobie oczekujemy. Pozwoliłyśmy na zbyt wiele rzutów z czystych pozycji i popełniłyśmy dużo błędów w kluczowych momentach - dodała Colson.
Obrona nie była jedynym problemem Ślęzy. - Zupełnie nie zrealizowaliśmy tego, co sobie zakładaliśmy. Mieliśmy czasami festiwal indywidualnych popisów moich zawodniczek, który nie miał przełożenia na ofensywę. Każda chciała się przełamać po niecelnych rzutach i brała na siebie kolejne. Zapominały o tym, że ważny jest powrót do obrony i kontrolowanie szybkiego ataku przeciwnika - wyjaśnił Arkadiusz Rusin, szkoleniowiec wrocławskiego zespołu.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Krychowiak z partnerką przygotowany na srogą zimę