W poniedziałek Radosław Piesiewicz został wybrany na prezesa PZKosz. W tajnym głosowaniu pokonał Jacka Jakubowskiego 63:27. Na tym stanowisku zastąpił Grzegorza Bachańskiego, który piastował tę funkcję od 2010 roku.
W środowisku są spore oczekiwania względem Piesiewicza, który od stycznia 2018 roku pełni także rolę prezesa Energa Basket Ligi.
To idealny moment na rozpoczęcie dyskusji o stanie polskiej koszykówki i pomysłach na jej uzdrowienie. Jako pierwszy swoje pomysły przedstawia Jarosław Jankowski, przewodniczący rady nadzorczej koszykarskiej Legii Warszawa.
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Czy Radosław Piesiewicz to dobry wybór dla polskiej koszykówki?
Jarosław Jankowski, przewodniczący rady nadzorczej koszykarskiej Legii Warszawa: Mam nadzieję, że bardzo dobry, ale to się okaże na koniec kadencji. Był czas wyborów, teraz jest czas działania oraz mądrych i odważnych decyzji, nie tylko nowego prezesa, ale także nowego zarządu PZKosz.
Czego się pan oczekuje po rządach Piesiewicza?
Przede wszystkim tego, że zaczną się zmiany, które spowodują, że polska koszykówka wyjdzie z dołka, w którym się znalazła. Oczekuje też świeżego spojrzenia na stare sprawy, determinacji i odwagi do podejmowania niełatwych decyzji.
ZOBACZ WIDEO Apoloniusz Tajner odpowiada krytykom. "Nie wiem co to za eksperci"
Co należy zrobić w pierwszej kolejności, by uzdrowić polską koszykówkę? Co jest największym problemem?
Myślę, że są dwa główne problemy. Pierwszy to poziom reprezentacji narodowej, drugi to poziom i atrakcyjność PLK. Wiadomo, że każdą dyscyplinę "ciągnie" reprezentacja. Dobrze, że wygraliśmy z Holandią, ale nasza kadra musi wejść na wyższy poziom, niż jest to obecnie. Do tego potrzebujemy szerokiego zaplecza polskich, dobrych zawodników, którzy będą gotowi do dalszego rozwoju za granicą oraz gry w naszej reprezentacji. Tych graczy powinna "produkować" liga.
Drugą ważną kwestią jest poziom, ale nie tylko sportowy naszej ligi. Mimo, że bardzo pozytywnie oceniam działania dotychczasowego prezesa PLK, to jeszcze daleka droga do tego, aby naprawdę było dobrze. Przechodząc do konkretów, to myślę, że to co jest najważniejsze na teraz, to przede wszystkim zmiana przepisu o dwóch Polakach. Powinien także powstać program wspierający kluby, które będą grały największą liczbą Polaków, środki na to powinny pochodzić albo od sponsora albo z opłat licencyjnych za zagranicznych graczy. Musi być mechanizm stymulujący do grania Polakami, ale nie można klubów zmuszać do tego. Bardzo ważne jest także jak największe uprzywilejowanie (także finansowe) klubów, które grają w europejskich pucharach.
Kolejnym ważnym aspektem jest ustalenie jednej formuły ligi na najbliższe 3-5 lat. Nie może być tak, jak bywało ostatnio, że nie wiadomo jaki kształt będzie miała liga tydzień przed rozgrywkami. Konieczne też jest dopuszczenie do gry obcokrajowców w I lidze, dzisiaj dochodzi do pogłębiania dystansu sportowego między I ligą a ekstraklasą, co potem skutkuje dużo trudniejszą adaptacją w PLK młodych zawodników, przychodzących z I ligi.
Zobacz także: 36-letni Szymon Szewczyk: Wiek to tylko liczba (wywiad)
Dlaczego należy zlikwidować przepis o dwóch Polakach na parkiecie?
W mojej ocenie ten przepis hamuje rozwój zarówno ligi, jak i poszczególnych polskich zawodników. Sportowiec, który chce się rozwijać musi konkurować o miejsce w drużynie. Dzisiaj w pewnym sensie, w mniejszym lub większym stopniu ma to miejsce zagwarantowane, więc nie jest zmuszony do maksymalnej rywalizacji z zagranicznymi zawodnikami, tym samym jego rozwój nie jest tak dynamiczny jakby mógłby być. Można podawać wiele danych i statystyk dotyczących tego, jak szkodliwy jest ten przepis. Przede wszystkim ten przepis nie pomógł naszej reprezentacji zrobić kroku naprzód - a jest to podawane jako główny argument za tym przepisem.
Jak go zastąpić?
Osobiście jestem zwolennikiem formuły "6+6" lub ewentualnie "5+7". Uważam, że ważna jest także stymulacja finansowa dla klubów, które będą "nagradzane" za grę Polakami. Dajmy klubom wybór drogi, którą chcą podążać. Popatrzmy też, jak gra Europa, żaden kraj z silną reprezentacją nie ma takiego przepisu. Taki przepis jak w PLK funkcjonuje jeszcze tylko Wielkiej Brytanii, Izraelu, Szwajcarii i na Ukrainie.
Płace polskich zawodników są za duże? To blokuje możliwość rozwoju?
Zdecydowanie. Przy aktualnym przepisie o dwóch Polakach na parkiecie "rynek" zawodników nie jest weryfikowany umiejętnościami, tylko krajem pochodzenia. To jest błędne koło. Kluby płacą polskim graczom coraz więcej, tych zawodników za wielu nie przybywa w PLK, ich poziom często się nie podnosi, przez co liga stoi w miejscu. Rywalizacja jest fundamentem rozwoju każdego sportowca, także koszykarza, dzisiaj tym przepisem ją ograniczamy. Musimy także pamiętać, że jesteśmy krajem UE i takie praktyki są także mocno wątpliwe jeśli chodzi o prawo wspólnotowe.
Polska liga ma za dużo zespołów? Należy ją zmniejszyć, czy może rozszerzyć?
Uważam i podobnego zdania byłem rok temu, że liga jest za duża, powinna liczyć 14 zespołów. Powinna być także silna pierwsza liga, w której graliby obcokrajowcy.
Co z telewizją? Czy produkt o nazwie "polska koszykówka" jest dobrze pokazywany?
Nie możemy oczekiwać, że nagle pojawi się TV, która zapłaci pieniądze za produkt, którego oglądalność, delikatnie mówiąc, nie rzuca na kolana. To jest proces: podnieśmy najpierw poziom sportowy, organizacyjny i marketingowy zarówno całej PLK, jak i klubów, a wtedy telewizje zaczną zabiegać i prawa do pokazywania naszych meczów.
1. Nie dla ligi open, to już było i skutki były opłakane, natomiast na dziś optymalny by był model 5 7, czyli max 5 obcych w składzie ale dowolna ich ilość na Czytaj całość
Kadra jest motorem sportu. "Male ojczyzny" i lokalny patriotyzm jest dobry - ale na krótką Czytaj całość