LeBron James chciałby Carmelo Anthony'ego w LA Lakers

Getty Images / Matthew Stockman / Na zdjęciu: LeBron James
Getty Images / Matthew Stockman / Na zdjęciu: LeBron James

Jak informuje dziennikarz serwisu The Athletic, Joe Vardon, LeBron James chciałby, aby do Los Angeles Lakers dołączył jego przyjaciel, Carmelo Anthony.

Carmelo Anthony oficjalnie nie został zwolniony przez Houston Rockets, ale już od bardzo długiego czasu znajduje się poza zespołem. W barwach Rakiet ostatni mecz rozegrał miesiąc temu, a dokładnie 8 listopada. Przeciwko swojej byłej drużynie - Oklahomie City Thunder - zagrał fatalnie, zdobył zaledwie 2 punkty, trafiając tylko 1 z 11 oddanych rzutów z gry! Po tym występie został odsunięty od drużyny.

Kwestią czasu wydaje się zatem zwolnienie go lub też wymiana, która mogłaby nastąpić najwcześniej 15 grudnia, co byłoby bardziej korzystne dla klubu z Teksasu z punktu widzenia finansowego. Co prawda Anthony nie zarabia bardzo dużo (obecnie 2,4 mln dolarów) jak na to, jak wysokie kontrakty miał podpisane w przeszłości, niemniej Rockets muszą się liczyć z każdym wydatkiem na umowy.

Jak więc donoszą źródła, "Melo" w Los Angeles Lakers widziałby LeBron James. Wprawdzie nie padła jeszcze w tej sprawie żadna oficjalna prośba ze strony lidera zespołu w kierunku szefów klubu, ale LBJ bardzo martwi się o los swojego dobrego kolegi. Skrzydłowy LAL nie chciałby, aby przygoda Anthony'ego w NBA miała się skończyć w taki sposób, na jaki obecnie się to zapowiada.

Obaj zawodnicy, poza występami w reprezentacji Stanów Zjednoczonych oraz w Meczach Gwiazd, nigdy nie grali razem dla żadnego klubu ligowego. LBJ u swego boku miał już za to innych bliskich przyjaciół, na czele z rzecz jasna Dwyane Wade'em i Chrisem Boshem w Miami Heat.

Gwiazda ligi cały czas wierzy, że Carmelo może jeszcze być ważnym punktem jakiejś drużyny, a być może stanie się to właśnie w Lakers. Problemy z kostką ma ostatnio Brandon Ingram, a eksperyment z Michaelem Beasleyem nie wypalił - skrzydłowy notuje zaledwie 4,4 punktu na mecz. Ale też trudno nie mieć odczucia, że sprowadzenie "Melo" byłoby chyba jeszcze większym ryzykiem.

Mimo wszystko, jeśli 34-latek miałby uratować swoją karierę, wydaje się, że może się to stać już chyba jedynie u boku LeBrona. Dotychczasowe średnie Anthony'ego w NBA wynoszą solidne 24 punkty, 6,5 zbiórki i 3 asysty, ale w ostatnich dwóch sezonach mocno obniżył on loty, zwłaszcza w kwestii podejmowanych decyzji rzutowych. Te są bowiem kiepskie, co z kolei przekłada się na jego zdobycze - 15,8 pkt. przy skuteczności wynoszącej 40 procent z gry.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 98. Włodzimierz Zientarski: Powrót Kubicy to w pewnym sensie medyczny cud

Źródło artykułu: