W piątek Arka Gdynia odniosła siódme zwycięstwo w rozgrywkach Energa Basket Lidze. Podopieczni Przemysława Frasunkiewicza pokonali TBV Start Lublin 83:78.
Mecz był zacięty do samego końca, choć gospodarze mogli, a nawet powinni go wcześniej zamknąć, ale fatalnie egzekwowali rzuty wolne - trafili tylko 16 z 29 prób. 55-procentowa skuteczność we własnej hali to wynik zdecydowanie poniżej oczekiwań.
- W polskiej lidze nie ma już łatwych meczów. Gra znacząco przyspieszyła, jest dużo więcej rzutów. Nikt już się nie zastanawia, nie kombinuje. Rywale mieli świetną skuteczność z dystansu - trafili 11 z 22 rzutów. I to z trudnych pozycji - stwierdził na konferencji prasowej Przemysław Frasunkiewicz.
Trener Asseco Arki chwalił swoich podopiecznych za grę zespołową. Gdynianie mieli 23 asysty. Osiem kluczowych podań zanotował wracający do formy James Florence, który dorzucił także 12 punktów. - Zespół zaczyna rosnąć i grać zespołowo. Dzielimy się piłką, czego dowodem są 23 asysty. Kuleje jeszcze gra na tablicach. Mamy z tym problemy. Gracze z pozycji "1-3" muszą tak samo twardo walczyć jak zawodnicy podkoszowi - przyznał.
O ile w poprzednich spotkaniach trener Frasunkiewicz często rotował zawodnikami, to w tym meczu dał dłużej pograć koszykarzom w jednym ustawieniu. Sporo minut (23) otrzymał wracający do gry po kontuzji Filip Dylewicz, który ma być ważnym elementem w układance Arki. Szkoleniowiec gdynian pierwszą zmianę w drugiej połowie dokonał dopiero... w 6. minucie. Dla porównania David Dedek zdążył w tym czasie przeprowadzić aż sześć zmian!
- Powoli zaczyna nam się klarować hierarchia w zespole. Każdy musi wiedzieć, co ma robić i za co jest odpowiedzialny. Na początku trochę tego nie było, ale teraz jest już lepiej pod tym względem. Ubolewamy nad tym, że cały czas nie graliśmy w pełnym składzie. Mam nadzieję, że ten moment przyjdzie w drugiej części sezonu - wytłumaczył Frasunkiewicz, który nie może korzystać z Mikołaja Witlińskiego. Podkoszowy Arki przeszedł ostatnio zabieg i do gry będzie gotowy za kilka tygodni.
W spotkaniu z TBV Startem szkoleniowiec Arki tylko w pierwszej połowie skorzystał z usług Dariusza Wyki i Jakuba Garbacza. Na konferencji prasowej Przemysław Frasunkiewicz powiedział wprost, że w jego zespole nikt nie dostanie nic za darmo. Przytoczył nawet słowa Igora Milicicia, który po jednym z meczów powiedział: "Każdy dostaje to, na co zasługuje".
- Ostatnio trener Milicić użył takich słów, pod którymi chcę się podpisać. Każdy będzie grał tyle, na ile zasługuje. Chodzi o optymalną formę. Jeżeli ktoś bardzo słabo wchodzi w mecz i widzę po jego twarzy, że nie wie, co robi i jest blady, to będzie grał bardzo krótko. Nie ma nic za darmo. To, że ktoś dobrze grał w zeszłym sezonie czy dwa lata temu, to teraz już nic nie znaczy. Historia zaczyna się od początku - skomentował.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 98. Włodzimierz Zientarski: Powrót Kubicy to w pewnym sensie medyczny cud