Radosław Czerniak: Nie chcemy wyścigu zbrojeń

Koszykarska Łódź czeka na występy ŁKS-u w najwyższej klasie rozgrywkowej. Dlatego też wszyscy sympatycy basketu z Łodzi liczą na to, że ich ulubieńcy w następnym sezonie pierwszej ligi, wywalczą awans do Polskiej Ligi Koszykówki.

Marcin Jeż
Marcin Jeż

Drużyna ŁKS-u Łódź do minionego sezonu przystąpiła jako beniaminek pierwszej ligi. W niedawno zakończonych rozgrywkach łodzianie zapoczątkowali realizację dwuletniego planu, jakim jest wejście do najwyższej klasy rozgrywkowej. Ekipa z Łodzi rundę zasadniczą zakończyła na szóstej pozycji, przegrywając w pierwszej rundzie play-off 2:3 z BIG STAR-em Tychy. - Ja się przede wszystkim dziwię, że jest to odbierane jako porażka. W celach przedsezonowych nie zakładaliśmy awansu do ekstraklasy. Chcieliśmy po prostu grać i pokazać się w pierwszej lidze. Szanse dostali ci zawodnicy, którzy awansowali z drużyną z drugiej ligi do pierwszej. W zakończonym już sezonie mieliśmy spokojnie pograć w pierwszej lidze, a w kolejnym zawalczyć o ekstraklasę. I okazało się, że możemy śmiało rywalizować z drużynami z czołówki pierwszej ligi. W play-offach nam się nie udało, przegraliśmy z zespołem, który był bardzo silny personalnie i powinien wejść do PLK. Dziwię się, czemu tyszanie nie dali rady w półfinale. Natomiast nie sądzę, abyśmy tym sezonem przynieśli Łodzi jakikolwiek wstyd - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Radosław Czerniak, trener ŁKS-u.

W Łodzi już myślą o nowym sezonie. Na razie wiadomo tylko, że w drużynie na kolejny rok zmagań zostają Piotr Trepka, Jakub Dłuski, Filip Kenig, Kacper Kromer, Przemysław Grabowski i Bartosz Bartoszewicz. - Mamy już zalążek zespołu na nowy sezon. Jednak ciągle nie wiemy, jakie będą obowiązywały przepisy odnośnie młodzieżowców w pierwsze lidze. Nie wiadomo jeszcze, ile młodych będzie musiało być w kadrze, jaki rocznik, i jak długo będą musieli przebywać na parkiecie. Ale kilka pomysłów na budowę zespołu już mamy i ciągle nad tym pracujemy - kontynuuje.

Jednym z tych pomysłów jest to, aby klub stawiał na zawodników, którzy mogą i chcą się jeszcze rozwijać, a nie na koszykarzy, dla których najważniejsze są pieniądze. - W tym roku chcieliśmy zbudować skład oparty na graczach, którzy byliby gwarantem sukcesu, czyli awansu. Jednak okazało się, że nie jest to takie proste. Zawodnicy zapominają o tym, że nastąpiły trudne czasy i nie jest tak łatwo zdobyć pieniądze. Wymagania finansowe wielu czołowych graczy z pierwszej ligi przekraczają nasze możliwości na dzień dzisiejszy. Być może można byłoby spełnić takie żądania pieniężne, ale my nie chcemy bawić się w wyścig zbrojeń. Raczej będziemy szli w kierunku budowy zespołu opartego na graczach z dużym potencjałem, którzy mogą się jeszcze rozwijać, niż na zawodnikach, którzy mają uznaną renomę i grają wyłącznie dla pieniędzy - kończy Czerniak.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×