Anwil ponownie dużo lepszy od BK Ventspils. "Pokazaliśmy nasz potencjał"

Newspix / Rafał Oleksiewicz / PressFocus / Na zdjęciu: zespół Anwilu Włocławek
Newspix / Rafał Oleksiewicz / PressFocus / Na zdjęciu: zespół Anwilu Włocławek

Ruszyła runda rewanżowa Basketball Champions League - Anwil Włocławek ponownie nie dał szans mistrzom Łotwy - BK Ventspils. Rottweilery wygrały 84:71, choć rozmiary zwycięstwa mogły być jeszcze wyższe.

Przypomnijmy, że to właśnie meczem z mistrzem Łotwy włocławianie zaczęli swoją przygodę z koszykarską Ligą Mistrzów. W Windawie podopieczni Igor Milicicia  kompletnie rozbili bezradnych gospodarzy 99:78. Choć we Włocławku mecz nie zakończył się takim pogromem, to i tak Rottweilery kontrolowały przebieg spotkania przez pełne 40 minut.

Pod nieobecność Kamila Łączyńskiego wykazać się mogła na parkiecie dwójka Aaron Broussard - Igor Wadowski, którzy skutecznie organizowali grę swojego zespołu. Amerykanin spłaca kredyt zaufania u Igora Milicicia i zanotował bardzo dobre spotkanie - zdobył 12 punktów, 4 zbiórki i 6 asyst.

- Myślę, że to był mecz, który pokazał jak duży potencjał ma nasz zespół. Wyszliśmy na mecz z dużą energią, trafialiśmy swoje rzuty, ale nie pozbyliśmy się momentów, które pozwoliły rywalom wrócić do gry. Ogólnie mecz jednak był bardzo dobry - zagraliśmy bardzo zespołowo, dzieliliśmy się piką i graliśmy bardzo bardzo skutecznie - mówił po meczu Broussard.

Nie jest tajemnicą, że największą bolączką Anwilu Włocławek były rzuty wolne i straty. W środowym spotkaniu Rottweilery pokazały, że potrafią grać szybko, ograniczając przy tym straty. Przez całe spotkanie stracili piłkę tylko 7 razy, ich rywale mieli ich z kolei aż 18 strat. Aż 5 z nich należało do Aarona Johnsona, który został wygwizdany w Hali Mistrzów - kibice mają w pamięci jego zachowanie z finałów play-off, kiedy to uderzył w tył głowy Ivana Almeidę.

Amerykański rozgrywający długo nie mógł złapać swojego rytmu - zawodnicy Anwilu skutecznie zamykali mu drogę do kosza, wymuszając kolejne straty lub niecelne rzuty. Można było odnieść wrażenie, że włocławianie dokładnie wiedzieli jak będzie grał Johnson w danej akcji - stąd duża przewaga mistrzów Polski już w pierwszej kwarcie.

- Jestem bardzo zadowolony z tego zwycięstwa, moi zawodnicy spisali się świetnie w tym meczu. Bardzo zależało nam na tym, aby ograniczyć ilość strat, bo to było największym problemem w poprzednich spotkaniach. Teraz zagraliśmy bardzo zespołowo, piłka między zawodnikami chodziła szybko, nawet mimo braku Kamil Łaczyńskiego. Pomogła nam absencja dwóch strzelców BK Venstpils i to nam pozwoliło wykorzystywać przewagę warunków fizycznych na kilku pozycjach. Pod koniec spotkania zostawialiśmy jednak rywalom trochę za dużo miejsca, ale koniec końców było to bardzo cenne zwycięstwo - skomentował to starcie Igor Milicić.

Mistrzowie Polski nie mają dużo czasu na odpoczynek - już w weekend zagrają na wyjeździe z MKS-em Dąbrowa Górnicza.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: z takim sędzią lepiej nie zaczynać

Komentarze (0)