NBA: James Harden znów dał popis, zdobył 47 punktów. Triple-double Westbrooka, Griffina i Antetokounmpo

WP SportoweFakty / ERIK S. LESSER / James Harden
WP SportoweFakty / ERIK S. LESSER / James Harden

Działo się w NBA! James Harden zdobył aż 47 punktów, prowadząc Houston Rockets do zwycięstwa. Giannis Antetokounmpo okazał się katem Detroit Pistons, a LA Clippers ulegli Portland Trail Blazers. Marcin Gortat dostał 10 minut.

James Harden oszalał, a Houston Rockets, po dwóch porażkach w bezpośrednich meczach, wreszcie pokonali Utah Jazz. Aktualny MVP znów robił wielkie rzeczy, zaaplikował Mormonom z Salt Lake City aż 47 punktów, w tym celny rzut zza łuku, który przesądził o wyniku spotkania. "Brodacz" trafił niespełna 14 sekund przed końcem, ustalając wynik na 102:97.

Houston Rockets zanotowali czwarty triumf z rzędu i dla ich fanów, to bardzo dobra wiadomość. Teksańczycy, prowadzeni przez Jamesa Hardena odzyskali tę iskrę, która towarzyszyła im niedawno podczas chociażby walki z Warriors w finale Zachodu. Odżyli też kibice, fani w hali Toyota Center eksplodowali z radości po 15. sukcesie swoich pupili.

Gospodarze triumfowali pomimo faktu, iż rzucali tylko z 37-procentowym powodzeniem, trafili dokładnie 32 na 86 oddanych rzutów. Nieistnieli też na zbiórkach, bo Utah Jazz zdominowali ich w stosunku 52-39. Ale oni sami popełnili za to 24 straty, siedem miał chociażby Ricky Rubio. Donovan Mitchell uzbierał 23 "oczka", choć trafił kiepskie 8 na 22 rzuty. Jae Crowder miał za to 14 punktów i 10 zbiórek, a Rudy Gobert 18 "oczek" i 13 zebranych piłek, lecz to wszystko nie wystarczyło na indywidualne popisy Hardena. Ten dodał do swojego dorobku też sześć zbiórek, pięć asyst i pięć przechwytów.

- Wiem, że jest aktualnym MVP, ale jego poziom w ostatnich trzech, czterech meczach jest naprawdę wysoki. Gra tak dobrze, jak nas do tego przyzyczaił i chwała mu za to - mówi o Jamesie Hardenie trener Houston Rockets, Mike D'Antoni.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: dziewczyna Szpilki "udusiła" zawodnika MMA. Odklepał

Oklahoma City Thunder bez większych kłopotów pokonali Chicago Bulls 121:96, a Russell Westbrook potrzebował zaledwie 32 minut, aby zdobyć następne w karierze triple-double. Miał dokładnie 13 punktów, 16 zbiórek, 11 asyst oraz pięć przechwytów. Kluczowa była też postawa Paula George'a, który 16 ze swoich 24 "oczek" rzucił w ostatnie pięć minut pierwszej połowy.

Bulls towarzyszyła frustracja, a wyraz temu dał Kris Dunn, popychając Russella Westbrooka. To wywołało zamieszanie, w którym dużo do powiedzenia mieli sobie Robin Lopez i Jerami Grant. Obu zostali ukarani faulami technicznymi, a Lopez w niedalekiej przyszłości otrzymał też drugi takie przewinienie, co oznaczało przymusowe opuszczenie boiska. Tym razem powodem był fakt, iż, choć niemocno, rzucił piłkę do leżącego na parkiecie Granta. Gracz Thunder wykonał skuteczną akcję z faulem Lopeza.

Giannis Antetokounmpo miał problemy z faulami i tak na parkiecie spędził tylko 31 minut. Grek mimo wszystko zaliczył fantastyczny występ, zdobył 32 punkty, dodał też 12 zbiórek, pięć asyst i dwa efektowne bloki. Milwaukee Bucks pokonali Detroit Pistons 107:104 i odnieśli 20. triumf w sezonie. Gwiazda wiceliderów Wschodu tak komentował to, co zaszło: - Nieważne, ile mam fauli, cały czas będę agresywny. Jeśli popełniłbym trzeci, miałbym trzy. To nie ma dla mnie znaczenia. Kiedy przestałbym być agresywny, nie grałbym swojej koszykówki, więc nie ma takiej możliwości.

Gospodarze z MoTown byli blisko, aby na finiszu zrównać się z przeciwnikami. Udało im się zniwelować straty do trzech "oczek", ale wówczas w ostatnich sekundach dwukrotnie za trzy nie trafił Blake Griffin. Ten z kolei wywalczył triple-double (19 punktów, 10 zbiórek, 11 asyst), choć popełnił też aż 10 strat i trafił zaledwie 4 na 13 rzutów z pola.

Trener Steve Kerr dał swoim najlepszym zawodnikom niewiele ponad 30 minut, bo i nie było potrzeby, aby trzymać ich na parkiecie. To też nie był ich wybitny dzień, ponieważ Stephen Curry zdobył 20 punktów, aczkolwiek złożyło się na to tylko sześć celnych rzutów z pola. Kevin Durant uzbierał 23 "oczka" i tak mimo wszystko Golden State Warriors pokonali Memphis Grizzlies 110:93. To 21. sukces drużyny z Oakland, który pozwala Warriors odzyskać tron liderów Konferencji Zachodniej.

LA Clippers ponieśli czwartą porażkę z rzędu. Drużyna z Hollywood nie dotrzymała kroku Portland Trail Blazers, u których 39 punktów, miał przy tym 6 na 7 w rzutach za trzy, zdobył Damian Lillard. LAC próbował ratować Tobias Harris, autor także 39 "oczek", lecz ich pościg za rywalami okazał się nieskuteczny. Marcin Gortat dostał od trenera Doca Riversa 10 minut i w tym czasie oddał tylko jeden niecelny rzut oraz zanotował jedną asystę.

Wyniki:

Detroit Pistons - Milwaukee Bucks 104:107 (27:25, 16:30, 34:26, 27:26)
(Bullock 24, Johnson 20, Griffin 19 - 32, Middleton 22, Bledsoe 17)

New York Knicks - Phoenix Suns 110:128 (32:28, 34:31, 17:41, 27:28)
(Mudiay 32, Knox 17, Hezonja 14 - Booker 38, Warren 26, Ayton 21)

Houston Rockets - Utah Jazz 102:97 (25:23, 24:14, 33:36, 19:24)
(Harden 47, Tucker 16, Gordon 12 - Mitchell 23, Gobert 18, Crowder 14)

Minnesota Timberwolves - Sacramento Kings 132:105 (38:23, 36:21, 29:33, 29:28)
(Wiggins 17, Dieng 15, Towns 14 - Hield 21, Ferrell 16, Giles 13)

Oklahoma City Thunder - Chicago Bulls 121:96 (31:22, 33:22, 24:25, 33:27)
(George 24, Adams 19, Schroder 18 - Markkanen 16, Portis 16, Dunn 12, Payne 11)

San Antonio Spurs - Philadelphia 76ers 123:96 (29:32, 31:17, 33:22, 30:25)
(Gay 21, Aldridge 20, DeRozan 20, Bertans 16 - Redick 16, Simmons 16, Embiid 13, Chandler 10, Milton 10)

Golden State Warriors - Memphis Grizzlies 110:93 (30:22, 31:16, 23:29, 26:26)
(Durant 23, Curry 20, Jerebko 16, Thomspon 16 - Casspi 20, Gasol 15, Anderson 14)

Los Angeles Clippers - Portland Trail Blazers 131:127 (29;37, 31:21, 28:42, 39:31)
(Harris 39, Gilgeous-Alexander 24, Gallinari 22 - Lillard 39, McCollum 27, Nurkic 20)

Źródło artykułu: