Odsunięciem od jednego spotkania postanowiono ukarać Dennisa Schrodera oraz Raymonda Feltona. Dwaj rozgrywający Oklahomy City Thunder już jednak odpokutowali swoje postępowanie - ich absencja nie przeszkodziła zespołowi w pokonaniu Sacramento Kings 132:113. Obaj dopuścili się opuszczenia ławki rezerwowych podczas całego spięcia, co jest w takich przypadkach niedopuszczalne. Na pozostałych nałożono z kolei grzywny.
"Najaktywniejszym" uczestnikiem tego zdarzenia okazał się Robin Lopez z Chicago Bulls i to właśnie on zapłaci najwięcej spośród ukaranych - 25 tys. dolarów. O pięć mniej nałożono na Jeramiego Granta z OKC, a 15 tysięcy na konto ligi przeleje Kris Dunn, czyli tak naprawdę inicjator tego zajścia. Rozgrywający Byków jako pierwszy popchnął Russella Westbrooka, co rozpoczęło szamotaninę. Poniżej skrót meczu, a cała sytuacja od 2:11.
Całkiem aktywny okazał się też być Jim Boylen, czyli trener drużyny z Chicago, który postanowił rozdzielić Granta i Lopeza, chwytając skrzydłowego Thunder za szyję i odciągając go od swojego centra. 53-letni szkoleniowiec wyznał nawet, że w całym zajściu dostrzega plusy odnośnie swojej ekipy, która fatalnie rozpoczęła sezon (bilans 7-25).
- Wszystko, o czym rozmawialiśmy, to walka o siebie nawzajem. Podobało mi się spojrzenie naszych ludzi, gdy doszło do tej sytuacji. Trochę ich to związało - stwierdził. Po wszystkim sędziowie przyznali obu stronom po dwa przewinienia techniczne - dla Westbrooka i Granta oraz dla Dunna i Lopeza. Ten ostatni chwilę później złapał jeszcze drugi tego typu faul i musiał udać się do szatni.
ZOBACZ WIDEO: Pół roku zmarnowane przez Jerzego Brzęczka. "Weryfikacja nastąpi szybko"