Posypały się kary po meczu Thunder z Bulls. Najwyższa dla Robina Lopeza
Niedawne spotkanie pomiędzy Oklahomą City Thunder a Chicago Bulls (121:96) zebrało swoje żniwa. Doszło w nim bowiem do przepychanki, za którą władze NBA już zdążyły wlepić kary.
"Najaktywniejszym" uczestnikiem tego zdarzenia okazał się Robin Lopez z Chicago Bulls i to właśnie on zapłaci najwięcej spośród ukaranych - 25 tys. dolarów. O pięć mniej nałożono na Jeramiego Granta z OKC, a 15 tysięcy na konto ligi przeleje Kris Dunn, czyli tak naprawdę inicjator tego zajścia. Rozgrywający Byków jako pierwszy popchnął Russella Westbrooka, co rozpoczęło szamotaninę. Poniżej skrót meczu, a cała sytuacja od 2:11.
Całkiem aktywny okazał się też być Jim Boylen, czyli trener drużyny z Chicago, który postanowił rozdzielić Granta i Lopeza, chwytając skrzydłowego Thunder za szyję i odciągając go od swojego centra. 53-letni szkoleniowiec wyznał nawet, że w całym zajściu dostrzega plusy odnośnie swojej ekipy, która fatalnie rozpoczęła sezon (bilans 7-25).
- Wszystko, o czym rozmawialiśmy, to walka o siebie nawzajem. Podobało mi się spojrzenie naszych ludzi, gdy doszło do tej sytuacji. Trochę ich to związało - stwierdził. Po wszystkim sędziowie przyznali obu stronom po dwa przewinienia techniczne - dla Westbrooka i Granta oraz dla Dunna i Lopeza. Ten ostatni chwilę później złapał jeszcze drugi tego typu faul i musiał udać się do szatni.
ZOBACZ WIDEO: Pół roku zmarnowane przez Jerzego Brzęczka. "Weryfikacja nastąpi szybko"