Spójnia Stargard odniosła pierwsze zwycięstwo u siebie w sezonie 2018/2019. Potrzebowała do tego sześciu spotkań. Przełamanie nastąpiło w wygranym po dogrywce (89:83) meczu z GTK Gliwice. - Trzeba przyznać, że dosyć długo kibice czekali na premierowe zwycięstwo w Stargardzie. Nie jest łatwo, kiedy się przegrywa kolejne mecze. Wygraliśmy w dogrywce, ale w czwartej kwarcie mieliśmy trudne chwile. Nie szło nam w ataku natomiast wydaje mi się, że poprawiliśmy się w obronie. Po pierwszej kwarcie rodem z NBA staraliśmy się poukładać naszą grę. Pewne nasze założenia taktyczne przyniosły efekty. Dotrwaliśmy do końca i to bardzo cieszy - ocenił Hubert Pabian.
Stargardzianie zwyciężali wcześniej dwukrotnie na wyjazdach, jednak dopiero w 11. kolejce pokazali to, z czego byli znani przez ostatnie lata. Mecz im się nie układał, ale potrafili w kluczowym momencie siłą charakteru odwrócić losy spotkania. Zatrzymali ofensywnego przeciwnika na 78 punktach w regulaminowym czasie i doprowadzili do dogrywki, a w niej byli już wyraźnie lepsi. - Do każdego meczu przystępujemy z presją. Przegrywając kilka spotkań z rzędu chce się przełamać złą passę. Kiedy się zaczynała dogrywka powiedzieliśmy sobie "teraz albo nigdy". To była nasza szansa, którą wykorzystaliśmy - przyznał kapitan beniaminka Energa Basket Ligi.
Spójnia mogła nawet uniknąć dogrywki, ale nie wykorzystała ostatniej akcji. Miała 22 sekundy, jednak zagrała bezpiecznie tak, żeby przeciwnik nie mógł odpowiedzieć. - Anthony przestrzelił, ale moim zdaniem wykonał bardzo dobrą akcję. Spenetrował pod kosz i oddał rzut z bliskiej odległości. Dogrywka była nasza i bezapelacyjnie zwyciężyliśmy - tłumaczył nasz rozmówca.
Dla Huberta Pabiana jest to trudny sezon. W niedzielę na parkiecie spędził 30 minut i zdobył dziewięć punktów. Nie zawsze miał jednak tyle szans na pokazanie swoich umiejętności, o czym świadczą średnie 19 minut i 5,6 punktu. Koszykarz, który w I lidze był liderem zespołu, zdawał sobie jednak sprawę, że do adaptacji na wyższym poziomie potrzeba czasu. Zdecydował się jednak podjąć wyzwanie. - Postanowiłem zostać tutaj i się sprawdzić. Jest to dla mnie trudny sezon. Rozmawiam z chłopakami, którzy grają w EBL, a też są z przeszłością I-ligową. Tak naprawdę potrzeba dwóch, trzech sezonów żeby być dobrym zawodnikiem dającym dobrą zmianę, dlatego czas na boisku jest dla mnie niezbędny - powiedział skrzydłowy Spójni.
Cała drużyna zderzyła się z Energa Basket Ligą. Po 11 kolejkach ma trzy zwycięstwa i osiem porażek. Z GTK musiała wygrać żeby nie spaść na ostatnią pozycję w tabeli. Po zwycięstwie Trefla Sopot nad TBV Startem Lublin (77:75) taki scenariusz był możliwy, ale zawodnicy o tym nie myśleli. - Nie sprawdzałem tego wyniku przed meczem, więc dla mnie to nie miało znaczenia. Po meczu się dowiedziałem, że Trefl wygrał. Nie możemy się oglądać na żadnego przeciwnika. Mamy kilka spotkań, które będziemy musieli wygrać przed własną publicznością. Cel, który mamy osiągnąć na koniec sezonu, czyli pewne utrzymanie, jest dalej w naszym zasięgu - skomentował Hubert Pabian.
ZOBACZ WIDEO Przepiękny gol Krzysztofa Piątka! Genoa wygrała z Atalantą [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]