Trener Łukasz Biela pod wrażeniem Arki Gdynia. "Nie mieliśmy szans"

- Według mnie Arka jest w tej chwili głównym kandydatem do mistrzostwa. Przy takiej dyspozycji w rzutach trzypunktowych nie mieliśmy z tym rywalem szans - powiedział po piątkowym meczu 12. kolejki EBL trener Kinga Szczecin, Łukasz Biela.

Patryk Neumann
Patryk Neumann
Łukasz Biela Newspix / Krzysztof Cichomski / Na zdjęciu: Łukasz Biela
To kolejny szkoleniowiec, który chwali Arkę Gdynia. Tydzień wcześniej w samych superlatywach o rywalu wypowiadał się trener AZS-u Koszalin, Marek Łukomski (więcej tutaj). Z jednej strony można uznać, że są to kurtuazyjne wypowiedzi. O ile jednak z AZS-em koszykarze Arki nie pokazali niczego wielkiego zwyciężając 77:72, to w Szczecinie zaprezentowali swój niezwykły ofensywny potencjał. Pomimo skutecznej gry rywala wygrali 105:94. Obie drużyny trafiały na podobnej skuteczności. Różnica była taka, że gospodarze częściej próbowali za dwa punkty, a goście rzucili aż 21 "trójek" na 39 prób.

- Jestem pod ogromnym wrażeniem skuteczności Arki. Nasz game plan zakładał jak największą ilość rzutów Florence’a z obrońcą przed nim. Zaryzykowaliśmy w ten sposób. Nie mogę nic złego powiedzieć o naszej obronie, ponieważ nie pamiętam rzutu, który oddawałby z całkowicie czystej pozycji. Czasami jest tak, że game plan nie pracuje dla nas tylko dla przeciwnika - przyznał Łukasz Biela.

Swoich koszykarzy za defensywę chwalił Przemysław Frasunkiewicz. - Wiem, że wszyscy są zachwyceni tym naszym trafianiem za trzy, ale to był bardzo ciężki mecz. Różnicę zrobiliśmy bardzo dobrą postawą w obronie. Jestem z tego zadowolony, że każdy zawodnik, który wchodził nie myślał o zdobywaniu punktów tylko skupił się na obronie. Wiadomo, że King jest znany z tego, że najlepiej w lidze gra na atakowanej desce. Tutaj musieliśmy się sporo namęczyć, ale uważam, że 12 zbiórek przy takim ataku to dobry wynik - powiedział trener Arki Gdynia.

Wszystkich przyćmił James Florence, który zdobył 35 "oczek" trafiając 10/15 rzutów za trzy punkty. W Kingu natomiast zadebiutował Tywain Mckee. Rozgrywający zaczął od prostej straty, ale później było zdecydowanie lepiej. W 15 minut uzyskał osiem punktów i rozdał pięć asyst. - Przyjechał w czwartek rano po ponad 10-godzinnym locie. Trenował z nami dwa razy. Bardzo szybko złapał 70 proc. naszego systemu ofensywnego. Jest to zawodnik, którego CV mówi za niego. Przez całą karierę grał w dobrych klubach w rozgrywkach na wysokim poziomie. Utytułowany, doświadczony koszykarz. Typowy rozgrywający. Nie trenował przez ostatnie 1,5 miesiąca natomiast nie jest fizycznie w złej formie. Z każdym dniem będzie robił duży progres - ocenił Łukasz Biela.

ZOBACZ WIDEO "Piłka z góry". Kołodziejczyk o przejęciu Wisły. "To wszystko jest szyte grubymi nićmi"

Szczeciński zespół z ujemnym bilansem (pięć zwycięstw i siedem porażek) plasuje się poza czołową ósemką. Ma jeszcze pięć kolejnych domowych spotkań żeby poprawić swoją sytuację. Jeżeli tego nie zrobi, czeka go trudna walka w rundzie rewanżowej na parkietach rywali. - W tej chwili każdy następny mecz będzie kluczowy. Mam wrażenie, że ta drużyna jest sobie w stanie z tym poradzić. Graliśmy tak przez cały poprzedni sezon w podobnym składzie. Uważam, że idziemy w dobrym kierunku. Zrobiliśmy tylko 12 strat, dwie w drugiej połowie - przekonywał szkoleniowiec Wilków.

Zwycięstwa w dwóch najbliższych meczach to obowiązek dla Kinga Szczecin. Rywale z Koszalina i Sopotu dokonali w ostatnich tygodniach zmian, ale są to nadal zespoły z dolnej części tabeli. - AZS to drużyna, która po zmianie trenera złapała drugi oddech. Widać, że zawodnicy mają w końcu przyjemność z grania. Grają dużo bardziej poukładaną koszykówkę. Lepiej wyglądają fizycznie. Mają dużo nowych pomysłów. Będzie to trudny przeciwnik. To nie będzie AZS Koszalin z początku tego sezonu - przestrzega szczeciński szkoleniowiec.

Czy Arka Gdynia to zespół z największym ofensywnym potencjałem w Energa Basket Lidze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×