Joe Thomasson wchodzi w buty Chavaughna Lewisa. Świetny transfer TBV Startu

Newspix / Piotr Jaruga / Na zdjęciu: Joe Thomasson
Newspix / Piotr Jaruga / Na zdjęciu: Joe Thomasson

Amerykanin Joe Thomasson robi wszystko, żeby kibice TBV Startu zapomnieli o zeszłosezonowych popisach Chavaughna Lewisa. W sobotę Amerykanin poprowadził drużynę z Lublina do niespodziewanego zwycięstwa nad Polskim Cukrem Toruń (93:91).

- Chavaughn to Chavaughn, ale Joe robi naprawdę świetną robotę. Dał nam dużo jakości - tak o nowym koledze z drużyny mówi James Washington, który na odejściu Lewisa sporo stracił.

Nie dość że odszedł jego najbliższy przyjaciel, to w dół mocno poszły jego procenty skuteczności z gry. Rywale na początku sezonu skupiali swoją uwagę właśnie na filigranowym rozgrywającym. Washington choć zdobywał przeciętnie około 15 punktów, to potrzebował do tego sporej liczby rzutów (10, 14, 15, a nawet... 17).

Amerykaninowi zadanie na boisku ułatwi na pewno obecność Joe Thomassona, który na początku grudnia dołączył do lubelskiej drużyny. 25-letni rodak Washingtona jest graczem zespołowym, który potrafi zagrać z piłką, rozciągnąć obronę rywali, ale także solidnie popracować w defensywie. Próbkę swoich nieprzeciętnych umiejętności dał już w debiucie w meczu z Arką, w którym zdobył 21 punktów, mając rewelacyjną skuteczność z gry (7/9). - Takiego gracza potrzebowaliśmy - ogłosił na konferencji prasowej David Dedek.

Słoweniec od dłuższego czasu dążył do zbudowania takiego modelu, jak w zeszłym sezonie, czyli oprzeć grę na dwóch szybkich i kreatywnych Amerykanach na obwodzie, którzy potrafią w pojedynkę rozwiązać wiele sytuacji na boisku. U Dedka ważna jest kreatywność. Washington i Thomasson to mają.

W sobotnim spotkaniu z Polskim Cukrem Toruń (93:91) obaj w znaczący sposób przyczynili się do niespodziewanej wygranej. Thomasson zdobył 21 punktów, "oczko" mniej dołożył Washington, który miał też osiem asyst. Nie sposób nie wspomnieć o popisach 25-letniego Amerykanina w ostatniej kwarcie - 17 ze swoich 21 punktów zdobył właśnie w tej części mecz. Thomasson po rzucie z ponad 8 metrów równo z końcową syreną utonął w objęciach kibiców, wśród których nie zabrakło także prezesa klubu Arkadiusza Pelczara.

Zobacz popisowy rzut Joe Thomassona:

Feta po zwycięstwie trwała długo. Trudno się dziwić, bo lublinianie nie dość że pokonali renomowanego rywala, to na dodatek nadal liczą się w walce o udział w Pucharze Polski. Do tego są jednak potrzebne zwycięstwa w kolejnych spotkaniach. Jeśli Thomasson utrzyma formę (19,5 pkt i 4 zb), to taki scenariusz nie jest niemożliwy.

ZOBACZ WIDEO: Bez Lewandowskiego nie ma polskiej piłki. "Winna krótkowzroczność działaczy"

Komentarze (0)