Na tle beniaminka walczącego o utrzymanie lublinianie prezentowali się bardzo dobrze i zwyciężyli 87:75. - Zespół ze Stargardu zagrał bardzo szybko i twardo. Było nam bardzo ciężko kreować otwarte pozycje. Różnica tego nie pokazuje, ale mieliśmy trudny mecz. Znowu graliśmy znacznie szybciej niż do tej pory. Mieliśmy też dosyć dobrą skuteczność z dystansu natomiast przeciwnik nie znalazł dnia rzutowego. To są dwie rzeczy, które zadecydowały o zwycięstwie - ocenił trener TBV Startu, David Dedek.
Jego zespół po słabym początku sezonu złapał właściwy rytm i z bilansem 6-7 pozostaje z realnymi szansami na miejsce w ósemce. - Naszym celem jest gra w play-offach. Widoczne jest, że w tym sezonie liga jest mocniejsza. Poza wielką piątką są tylko trzy miejsca, które prowadzą do play-offów. Mnóstwo zespołów walczy o te miejsca i my jesteśmy jednym z nich - przyznał słoweński szkoleniowiec.
Przed TBV Startem Lublin spore wyzwanie. W czwartek wieczorem ten zespół grał w Stargardzie, a już w sobotę o godz. 12:40 zmierzy się we Włocławku z Anwilem. Różnica pomiędzy końcem ostatniego a początkiem kolejnego meczu to zaledwie około 39 godzin. Mistrz Polski ma na odpoczynek ponad dobę więcej, ale dla równowagi trzeba dodać, że przeciwko Polpharmie Starogard Gdański (122:115) rozegrał dwie dogrywki.
- Przed nami tylko półtora dnia na przygotowanie, ale taka jest liga. Dla wszystkich warunki są takie same. Trzeba odpocząć, przygotować się taktycznie na Anwil i zagrać jak najlepiej. Nie ma żadnych wymówek. Trzeba wyjść na boisko, dać z siebie wszystko i wtedy myślę, że będzie dobre widowisko. Każdy mecz chcemy wygrać, więc tak samo będzie we Włocławku - powiedział David Dedek.
ZOBACZ WIDEO: Maciej Kawulski: To koniec pewnej ery w polskim MMA [1/4]
Z meczu przeciwko Spójni Stargard zadowolony był również James Washington. Jego drużyna odniosła dopiero drugie wyjazdowe zwycięstwo w sezonie. - Na taką atmosferę się przygotowywaliśmy. Mają wspaniałych fanów. W pierwszej kwarcie udało nam się zatrzymać lidera Spójni, Anthony’ego Hickey'a. On rozkręcił się przed przerwą. Musimy nad tym pracować żeby lepiej bronić pick&rolle i rozgrywających rzucających za trzy punkty. Trener świetnie przygotował nas fizycznie. Wiedzieliśmy, że za kilka dni mamy następny mecz z Anwilem, ale nie chcieliśmy o tym myśleć. Jestem dumny z mojego zespołu, który odniósł wielkie zwycięstwo - analizował rozgrywający, który zdobył 17 punktów trafiając 5/8 prób z gry.
Dużo gorsze nastroje panowały w zespole gospodarzy. Spójnia po dwóch dobrych meczach (zwycięstwo 89:83 z GTK Gliwice i porażka 90:93 z Polpharmą Starogard Gdański) zaprezentowała się zdecydowanie słabiej. Grała zbyt indywidualnie. Była słabsza w zbiórkach, a do tego trafiła tylko 5/26 prób za trzy punkty. Od końcówki pierwszej kwarty nie była równorzędnym rywalem dla przeciwnika, który teoretycznie powinien być w jej zasięgu.
- Każdy mecz jest inny. Na pewno chciałoby się żeby taka skuteczność była, jak w meczu w Starogardzie. Tutaj w pewnym momencie trzymałem siedem, osiem minut podstawową piątkę. Mimo wszystko zmuszony zostałem do tego żeby rotować częściej, bo wynik uciekał i to jest naturalne. Zespół z Lublina cały czas kontrolował mecz. Mieliśmy momenty zrywu, agresji. Tego brakowało. Musimy tak przez cały mecz grać, jeżeli chcemy stawiać opór tak dobrym zespołom - zaznaczył trener Krzysztof Koziorowicz.
Na słabą defensywę uwagę zwrócił Norbertas Giga. Podkoszowy w ostatnich tygodniach prezentuje się solidnie, a w czwartek miał 11 punktów i sześć zbiórek. - Wyszliśmy żeby grać twardo, ale oni pokonali nas w ofensywnych zbiórkach. Nasz powrót do obrony nie był dobry - ocenił Litwin.