JJ Barea to już od kilku sezonów jeden z najważniejszych zawodników w rotacji Ricka Carlisle'a, czyli szkoleniowca Dallas Mavericks. Zresztą to właśnie w tym klubie rozpoczął swoją karierę w NBA. Później na trzy lata przeniósł się do Minneapolis, aby w 2014 roku powrócić do Teksasu. Dzięki temu stał się jednym z ulubieńców kibiców Mavs, a jeszcze przed przeprowadzką, w 2011, miał swój spory udział w zdobyciu przez zespół mistrzowskiego pierścienia.
Od momentu powrotu do Dallas grał bardzo regularnie. W trwających rozgrywkach trener nieco skrócił mu minuty, jednak nie przeszkadzało mu to w osiąganiu - jak na rezerwowego - niezłych cyferek. Barea na parkiecie spędzał średnio niecałe 20 minut i w tym czasie notował po 11 punktów, 5,6 asysty i 2,5 zbiórki. I na tym niestety koniec.
W spotkaniu ze swoją byłą drużyną, czyli Timberwolves, 34-letni rozgrywający zerwał ścięgno Achillesa w prawej nodze. Diagnoza? Niezbędna operacja i jednoczesny koniec sezonu. To zapewne spory cios dla zawodnika, który pomimo upływu lat stale prezentował bardzo przyzwoity poziom, dzięki któremu był silnym punktem Mavericks.
- To dla nas wszystkich bardzo trudne. Nie da się opisać w kilku słowach tego, ile on dla nas znaczy - podkreślił wartość swojego zawodnika Carlisle. - Jest jednym z najbardziej zaradnych graczy w historii klubu, wielkim zwycięzcą i wspaniałym liderem. Mam nadzieję, że wróci w przyszłym sezonie - dodał 59-letni szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar. Nietypowy zakład uczestników. Na szali fryzura i długi pocałunek
Przypomnijmy, że zerwanie ścięgna Achillesa to jedna z najcięższych kontuzji dla zawodowych sportowców. Rok temu tego samego urazu doznał DeMarcus Cousins, wówczas koszykarz New Orleans Pelicans. "Boogie" na dniach powinien powrócić na parkiet, jednak aby ten moment mógł nadejść, w jego przypadku musiało minąć praktycznie 12 pełnych miesięcy żmudnej rehabilitacji.
W chwili obecnej Dallas Mavericks z bilansem 20-23 zajmują dopiero 13. miejsce w Konferencji Zachodniej. O awans do czołowej ósemki będzie im więc dość trudno, niemniej do ostatniej lokaty, gwarantującej udział w fazie play-off, nie tracą jeszcze tak wiele. Mimo wszystko kontuzja Portorykańczyka mocno komplikuje im sprawę.