Kiedy pod koniec grudnia Trey Davis opuścił klub z Zagłębia z powodów problemów finansowych, a do tego mówiło się, że śladami Amerykanina mogą podążyć inni koszykarze, niewielu wierzyło, że dąbrowianie przetrwają ten trudny moment sezonu bez poważniejszych strat. Ostatecznie jednak okazało się, że odejście rozgrywającego zza oceanu podziałało mobilizująco na resztę drużyny. Zyskał na nim także przede wszystkim Jakub Kobel, który z meczu na mecz nabiera pewności siebie.
Na początku roku można powiedzieć już, że MKS największe kłopoty ma za sobą. Zawodnicy nie muszą myśleć o zaległych wypłatach, skupiają się na koszykówce i robią to bardzo dobrze, co potwierdzili wygrywając na trudnym terenie w Starogardzie Gdańskim 105:99. Wygrać z Polpharmą w jej hali - to nie jest łatwa sztuka. Świetnie zdaje sobie z tego sprawę trener Jacek Winnicki, który był dumny z postawy swoich podopiecznych. Cieszyć się mógł także z solidnego debiutu Adrisa De Leona, który był czołową postacią przyjezdnych w czwartkowy wieczór, notując 21 punktów.
- Bardzo się cieszę, że cały czas udowadniamy, że jesteśmy zespołem, kolektywem - mówił zadowolony Jacek Winnicki. - Przegraliśmy ostatni mecz u siebie, ale nie załamaliśmy się. W tamtym spotkaniu duży wpływ miała kontuzja Bena Richardsona, do tego Adris De Leon nie mógł jeszcze wystąpić. Z Polpharmą zagraliśmy już w pełnym składzie i pokazaliśmy wielkie zaangażowanie i poświęcenie. Wiadomo, że wygrać na Kociewiu nikomu nie jest łatwo. Trener Gronek fantastycznie prowadzi ten zespół w tym sezonie. Są rewelacją ligi. Muszę także szczególnie podziękować mojemu asystentowi Michałowi Dukowiczowi, ponieważ ostatnio dopadła mnie choroba i bardzo mało uczestniczyłem w ostatnich zajęciach treningowych. On wykonał świetną pracę, solidnie przygotował zespół - podkreślał szkoleniowiec MKS-u Dąbrowa Górnicza.
W świetnym nastroju po triumfie nad Farmaceutami był także Bartłomiej Wołoszyn. Kapitan MKS-u zapisał na swoim koncie solidne 14 punktów, do tego przyznał... że bardzo dobrze mu się gra w Starogardzie Gdańskim.
- Patrząc na statystyki tego meczu w oczy rzucają się punkty z ławki - analizował Wołoszyn. - My mieliśmy ich 54, Polpharma zaledwie 14. Do tego wiadomo, że gospodarze grają szybką koszykówkę, a my mieliśmy więcej zdobytych punktów z szybkiego ataku. To pokazuje, jakim byliśmy zespołem, jak chcieliśmy walczyć - zaznaczał.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 100. Jacek Gmoch: Takiego ładnego 80-latka jak ja nigdzie nie znajdziecie [cały odcinek]
- Trzeba też powiedzieć sobie, że o Polpharmie cały czas mówi się jako o rewelacji sezonu. My ich pokonaliśmy, więc teraz my jesteśmy czarnym koniem rozgrywek - żartował Bartłomiej Wołoszyn. - Muszę też powiedzieć, że bardzo lubię przyjeżdżać do Starogardu Gdańskiego. Taki popularny jest teraz na Facebooku 10 lat challenge i tak sobie patrzę, że nic się tutaj nie zmienia. Dalej jest to gorący teren, a ja ze względu na swoje doświadczenie lubię przed takimi kibicami grać, bo przecież nie trzeba się dodatkowo mobilizować - dodawał z uśmiechem.
W czwartkowy wieczór, czyli w dzień losowania Suzuki Pucharu Polski, nie mogło także zabraknąć wątku tej imprezy. Polpharma w ćwierćfinale trafiła na Legię Warszawa, MKS Dąbrowa Górnicza na Polski Cukier Toruń. Jak komentowano to losowanie?
- Dla Polpharmy losowanie na pewno szczęśliwe - gratulował rywalom trafienia na Legię, Jacek Winnicki. - My za to się bardzo cieszymy z samego udziału w tym turnieju. Przecież mieliśmy ostatnio wiele problemów w naszym klubie, sporo się o nas mówi w różnym świetle. Zarówno w zeszłym roku, jak i w tym wprowadzam drużynę do fazy Pucharu Polski co jest na pewno dużym wyzwaniem. To też nagroda za ciężką pracę, wygrane mecze. Gramy z Polskim Cukrem Toruń. To na pewno na tę chwilę top jeśli chodzi o polską ligę. Walczyliśmy już jednak z nimi wcześniej w Dąbrowie Górniczej i wygraliśmy i spróbujemy to powtórzyć. Puchar Polski rządzi się swoimi prawami. To jeden mecz, wszystko jest możliwe i zrobimy wszystko, aby wypaść jak najlepiej - zapowiedział Winnicki.