O możliwym powrocie Marcusa Ginyarda do Energa Basket Ligi jako pierwszy poinformował Jakub Wojczyński z "Przeglądu Sportowego". 31-letni Amerykanin obecny sezon rozpoczął w rumuńskiej Oradei.
Tam przeciętnie notował 8,7 punktu i 4,3 zbiórki na mecz. W ostatnim spotkaniu zdobył 14 "oczek" w ciągu 25 minut spędzonych na parkiecie.
Udało nam się skontaktować z Ginyardem, ale koszykarz w dyplomatyczny sposób odpowiedział: "wszystkie opcje są możliwe".
Jedno jest pewne: Amerykanin idealnie wpasowuje się w profil gracza, którego poszukuje na rynku trener Przemysław Frasunkiewicz. - Nie chcemy gracza, który zmieni oblicze zespołu. To ma być uzupełnienie składu. Zawodnik, który potrafi zmienić styl obrony i rozszerzyć pewne opcje - tłumaczył ostatnio szkoleniowiec gdyńskiej drużyny.
Warto dodać, że Ginyard świetnie zna się z Frasunkiewiczem. Obaj w przeszłości występowali w Anwilu Włocławek. Do dzisiaj utrzymują kontakt. Amerykanin niedawno na swoim koncie na Instagramie umieścił stare zdjęcie, pod którym złożył życzenia urodzinowe trenerowi Arki Gdynia. - To jeden z najfajniejszych kolegów z drużyny, którego poznałem w Europie - napisał.
31-letni Amerykanin ma za sobą występy w trzech polskich klubach. Grał w Anwilu, Stelmecie i Enerdze Czarnych. W barwach słupskiego zespołu w sezonie 2016/2017 wystąpił w 42 meczach, w których przeciętnie notował 11,1 punktu i pięć zbiórek.
Zobacz także: Damian Kulig: Miałem ofertę ze Stelmetu. Polski Cukier był najlepszą opcją
ZOBACZ WIDEO Zaskakująca scena po debiucie Piątka. "Dziennikarzy bardziej interesował Zieliński"