Świetny debiut Filipa Matczaka w Legii Warszawa. Będzie dużym wzmocnieniem

Newspix / Adam Starszynski / PressFocus / Na zdjęciu: Filip Matczak
Newspix / Adam Starszynski / PressFocus / Na zdjęciu: Filip Matczak

20 punktów zdobył Filip Matczak w niedzielnym meczu Legii Warszawa z Arką Gdynia (78:85). 25-latek pojawił się w stolicy dopiero w piątek.

Niedzielny mecz najdobitniej pokazał, iż Filip Matczak dużo wcześniej powinien odejść z Zielonej Góry. W Stelmecie BC stracił pewność siebie. Nawet gdy dostał szansę gry, to przeważnie ją marnował i po kilku minutach wracał na ławkę rezerwowych. Bez zaufania w dzisiejszej koszykówce nie można zdziałać nic.

Duże wsparcie otrzymał natomiast w Legii Warszawa. Po dwóch treningach Matczak pojawił się na parkiecie już połowie pierwszej kwarty. Nie bał się wziąć odpowiedzialności na swoje barki, umiejętnie wymuszał faule przeciwników, w tym dwukrotnie za trzy punkty. Na jego zagrania z łatwością nabierali się koszykarze z Gdyni.

Matczak był najlepszym strzelcem gospodarzy. Zdobył 20 punktów w 22 minuty gry. Trafił dwie trójki a do swojego dorobku dorzucił także dwie zbiórki. Aż 10 razy stawał na linii rzutów osobistych i trafił ich tylko 6. Nad tym elementem z pewnością musi jeszcze popracować. Szybko także złapał dwa faule, w efekcie czego jeszcze w pierwszej kwarcie musiał zejść z parkietu.

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Tak lider ograł wicelidera. Zobacz skrót meczu NMC Górnik - PGE VIVE

Przenosiny Filipa do Legii Warszawa to świetny ruch. W stolicy spotkał trenera, z którym w przeszłości współpracował w Gdyni. W już w pierwszym meczu dla nowego klubu zagrał tyle minut, ile w trzech poprzednich meczach dla Stelmetu. 20 "oczek" to także jego rekord sezonu. Wcześniej nie zdobył nawet 10 punktów.

- Dziękuję za możliwość znalezienia się tutaj. Jest to dla mnie bardzo ważne. Cieszę się, że dostałem swoją szansę i mam nadzieję, że ją wykorzystam - powiedział Matczak.

Czytaj także: Gdzie zagra Anthony Davis? Ojciec koszykarza NBA zabrał głos

Przypomnijmy, iż w marcu 2017 roku ponad trzy tysiące kibiców oklaskiwało powrót Filipa Matczaka do Stelmetu Enei BC. Fani skandowali jego nazwisko, na trybunach pojawił się nawet okolicznościowy transparent. Wielu przyszło "na Matczaka", który, w zamyśle działaczy czterokrotnego mistrza Polski, miał w przyszłości zostać ikoną zielonogórskiej drużyny.

Początek miał niezły, jednak im dalej w las, tym stracił zaufanie kolejnych trenerów. U trenera Igora Jovovicia też nie miał najlepszych notowań. Dowód? Liczba minut w meczach EBL. Matczak na parkiecie spędzał przeciętnie zaledwie 10 minut. W stolicy ma szansę udowodnić, iż był to błąd. Ma na to kilka miesięcy.

NBA: Irving lepszy od Westbrooka, Gortat nie wyszedł na parkiet w meczu z Raptors.

Komentarze (10)
avatar
Tańczący z łopatą
4.02.2019
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Brawo Filip ! Do zobaczenia w Stelmecie jak już Jovovic przegra wszystko co miał do przegrania i sobie pójdzie w cholerę. 
avatar
Stelmet_Falubaz
4.02.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Ciekawe że tych fauli sędziowie nie widzieli kiedy grał w Stelmecie :DD 
avatar
Julian Burek
4.02.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Z Filipem to troche jak z Kostkiem w Anwilu, ciezko sie pokazac jak ma sie piec czy dziesiec min. Tym bardziej ze gra sie pod presja (nie trafie to mnie zdejmna), a i czasem ze bardzo chciec to Czytaj całość
avatar
Lucjusz17
4.02.2019
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Musiał się pokazać pozytywnie , a za moment siądzie na laurach i zacznie cieniować jak to robił w Stelmecie poco się przemęczać kaska i tak leci !!! 
avatar
xxxxx1973
4.02.2019
Zgłoś do moderacji
1
3
Odpowiedz
i tak właśnie wszyscy co pisali, że Filip Matczak to nie jest gracz z najwyższej półki teraz przymkną krzyczące twarze i posypią głowy popiołem.
Tak jak F.M. przychodził w 2017 do stelmetu ze
Czytaj całość