Wysoka forma I-ligowca z Pruszkowa. "Kluczem naszych wyników jest zaufanie"

Facebook / BM Slam Stal / Na zdjęciu: Michał Kierlewicz
Facebook / BM Slam Stal / Na zdjęciu: Michał Kierlewicz

Ostatni okres jest bardzo dobry dla Elektrobud-Investment Znicza Basket. Pierwszoligowiec z Pruszkowa odniósł pięć wygranych z rzędu i z bilansem 11-11 zajmuje ex aequo 8. miejsce w ligowej tabeli.

Już końcówka pierwszej rundy na zapleczu Energa Basket Ligi pokazała, że Elektrobud-Investment ZB zaczyna łapać właściwy rytm. Pruszkowianie wyraźnie pokonali u siebie zespół Rawlplug Sokoła Łańcut, a później rozprawili się z Polfarmexem Kutno. Okres świąteczno-noworoczny był więc dla nich stosunkowo spokojny, choć bilans 6-9 nie był też wielkim powodem do radości.

Druga runda rozpoczęła się z kolei nie za dobrze, bo od dwóch porażek, ale zarówno Jamalex Polonia, jak i FutureNet Śląsk nie miały z podopiecznymi Andrzeja Kierlewicza łatwych przepraw. I właśnie wtedy nastąpił przełom. Zespół złapał niesamowitą formę i pokonał kolejno GKS, SKK, Księżaka Syntex, AZS AGH i Górnika Trans.eu. Choć wszyscy z rywali mają swoje większe lub też mniejsze problemy, to jednak taka seria zwycięstw nie jest już przypadkiem. Co więc jest powodem tego, że Elektrobud-Investment ZB osiągnął taką dyspozycję?

- Myślę, że kluczem do ostatnich wyników było zaufanie. Wspieramy się wzajemnie na boisku, dobrze dzielimy się piłką w ataku. Wiemy, że raczej nie przerzucimy innych drużyn, dlatego staramy się mocno i twardo bronić. To moim zdaniem są chyba najważniejsze klucze do naszych zwycięstw - stwierdził jeden z liderów zespołu, Michał Kierlewicz. W poprzednich pięciu wygranych notował on średnio po 16,6 punktu, 6,2 zbiórki i 3,2 asysty. Poza tym trafiał w tym czasie z 47-procentową skutecznością z dystansu.

ZOBACZ WIDEO: Maciej Wisławski: Robert Kubica to dla mnie "nadczłowiek". Kierowca totalny!

- Doszedłem do drużyny zaledwie parę dni przed pierwszym meczem, a Mateusz Szwed już w trakcie sezonu, więc trochę czasu musiało minąć, aż nauczymy się ze sobą grać, ale teraz są tego efekty. Staramy się myśleć o każdym kolejnym pojedynku. Nie wybiegamy zbyt daleko w przyszłość - dodaje rozgrywający lub też rzucający.

Kierlewicz przed sezonem wrócił do klubu z Pruszkowa z ekstraklasowej BM Slam Stali Ostrów, by - pod skrzydłami swojego ojca - stać się ważną postacią drużyny i tak się właśnie dzieje. 21-latek z każdym kolejnym spotkaniem udowadnia, że drzemie w nim spory potencjał. Czy miał jednak pewne obawy związane z tym, że trenerem zespołu jest Kierlewicz senior?

- Nigdy nie miałem problemu z tym, że tata jest trenerem, a kilka takich sytuacji w przeszłości miało miejsce. Chociażby w kadrze U-18 czy jeszcze, jak obaj byliśmy w Polonii Warszawa. Na parkiecie jestem traktowany tak samo, jak inni. Nie ma tutaj jakichś specjalnych względów co do mnie i przychodząc do Znicza Basket doskonale o tym wiedziałem - podkreślił.

- Na pewno atutem, wynikającym z tego, że gram u ojca, jest to, że najlepiej zna moje mocne i słabe strony. Dzięki temu wie, jak te dobre rzeczy wykorzystać na boisku, a te słabsze gdzieś skrzętnie poukrywać. Myślę, że sezon pokazuje, że obaj dobrze wychodzimy na tej współpracy i mam nadzieję, że to wszystko doprowadzi nas do play-offów - zakończył Michał Kierlewicz.

Ostatnimi zwycięstwami Znicz Basket bardzo zbliżył się do czołowej ósemki. W chwili obecnej zajmuje co prawda 10. miejsce, ale dokładnie taki sam bilans, czyli 11-11, posiadają też Biofarm Basket i Górnik Trans.eu, z którym ostatnio pruszkowianie wygrali. Z kolei już w najbliższą środę udadzą się właśnie do stolicy Wielkopolski. Ewentualna wygrana, która byłaby już szóstą z rzędu, pozwoli im więc przeskoczyć poznaniaków w ligowej tabeli.

Czytaj także:
Znamy skład reprezentacji Polski na mecze z Chorwacją i Holandią!
King Szczecin w grze o play-offy. Przed Pawłem Kikowskim ciekawe wyzwanie

Komentarze (0)