Suzuki Puchar Polski. Gdzie niespodzianka goni sensację, a to dopiero półmetek

Powiedzieć, że rozstrzygnięcia w Suzuki Pucharze Polski są niespodziewane, to jakby nie powiedzieć nic. W ćwierćfinałach przepadły wszystkie drużyny, które były rozstawione. Co wydarzy się dalej?

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk
Cleveland Melvin i Michał Gabiński w walce o piłkę WP SportoweFakty / Adam Starszyński / Na zdjęciu: Cleveland Melvin i Michał Gabiński w walce o piłkę
- Wiemy, że puchar rządzi się swoimi prawami, ale żeby aż tak? - zastanawiał się po porażce swojego zespołu Igor Milicić, szkoleniowiec Anwilu Włocławek. Trudno nie zgodzić się z tymi słowami.

Mistrz Polski na zakończenie ćwierćfinałów przegrał ze "szpitalnym oddziałem" Arki Gdynia, który pojawił się w stolicy. Ekipa Przemysława Frasunkiewicza co prawda w tym sezonie jeszcze z Anwilem nie przegrała, ale w Warszawie dokonała tego bez Josha Bostica, Filipa Dylewicza i Roberta Upshawa. Dodatkowo tylko "połówkę" rozegrał Marcel Ponitka.

Co wydarzyło się wcześniej? Z Pucharem Polski pożegnał się obrońca trofeum Polski Cukier Toruń, aktualny lider Energa Basket Ligi Stelmet Enea BC Zielona Góra oraz gospodarz, czyli Legia Warszawa.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 101. Adam Małysz dał popis na Dakarze. Były pilot Rafał Marton: Wrażenia były niesamowite!

Największą sensacją jest z pewnością przegrana Twardych Pierników. Podopieczni Dejana Mihevca mieli wszystko, żeby w stolicy powalczyć o obronę pucharu, a tymczasem potknęli się już na starcie przegrywając ze zdeterminowaną ferajną Jacka Winnickiego. Koszykarze MKS-u Dąbrowa Górnicza pokazali niesamowity charakter, cały mecz gonili faworytów żeby dopaść ich na finiszu, doprowadzić do dogrywki, a w niej zadać decydujące ciosy.

- Przegraliśmy sami ze sobą. Nie graliśmy dobrej koszykówki, nie zasłużyliśmy na zwycięstwo - to słowa Łukasza Koszarka po porażce Stelmetu Enea BC. Zielonogórzanie musieli uznać wyższość Arged BM Slam Stali Ostrów Wielkopolski oraz... chyba jednak zmęczenia po meczach VTB i podróży z Astany. - Nie ma sensu się tym usprawiedliwiać, teraz to nic nie da - dodał "Koszi".

Za niespodziankę trudno również nie uznać wygranej Polpharmy Starogard Gdański z Legią. Szkoleniowiec Kociewskich Diabłów Artur Gronek zapowiadał, że jeżeli ktoś z jego podopiecznych chce pojechać do stolicy tylko na wycieczkę, to lepiej żeby został w domu. "Farmaceuci" wzięli sobie te słowa do serca, w Arenie Ursynów "gryźli parkiet" i w nagrodę zagrają w półfinale.

Czytaj też: MKS sprawcą największej niespodzianki. Mathieu Wojciechowski: Ten zespół ma większe serce od Pałacu Kultury

Co dalej? O miejsce w finale zagrają Polpharma z Arged BM Slam Stalą oraz MKS z Arką. Jako, że podczas tego turnieju niespodzianki są na porządku dziennym, a wszystkie typowania biorą w łeb, każde rozstrzygnięcie jest możliwe.

W pierwszej parze więcej szans daje się "Stalówce". Szerszy i bardziej wyrównany skład czy "głodny" wielkich występów Mateusz Kostrzewski dają podopiecznym Wojciecha Kamińskiego więcej plusów. Znakomicie natomiast zapowiada się konfrontacja szybkich jak wiatr "jedynek", czyli Mike'a Scotta i Justina Bibbinsa. Kto wie czy to właśnie ich dyspozycja nie przechyli szali na korzyść któregoś z zespołów.

Drugi półfinał to starcie ekip, gdzie trenerzy mają niesamowity ból głowy myśląc o rotacji. MKS i Arka mają zdecydowanie największe problemy kadrowe, grają bardzo intensywną i szybką koszykówkę, a "w nagrodę" nie miały nawet kiedy się zregenerować. Dąbrowianie grali pierwsi, ale zaliczyli dogrywkę. Arka druga, a mecz z Anwilem był równie wyniszczający. Kluczem może okazać się zatem poziom energii, jaki został zawodnikom w mięśniach.

Kto zagra w wielkim finale Suzuki Pucharu Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×