Przed tygodniem MKS Dąbrowa Górnicza odrobił 19 punktów straty i pokonał na wyjeździe Arged BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski.
Teraz zespół Jacka Winnickiego znów dokonał niemożliwego - ograł jednego z faworytów do mistrzostwa Polski Cukier 97:91, mimo że w trzeciej kwarcie torunianie prowadzili różnicą 15 oczek (54:39).
- To są mecze, które budują nasz zespół, charakter i serce. Więź między nami rośnie z każdym kolejnym zwycięstwem. Pracujemy ciężko. Nigdy nie odpuszczamy w trakcie meczu - przyznaje Mathieu Wojciechowski, który był jednym z architektów wielkiego zwycięstwa. 26-letni koszykarz zdobył 17 punktów i miał dziewięć zbiórek.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 101. Spięcia z Adamem Małyszem? Rafał Marton miał na nie sposób
Zobacz także: Kluby NBA oglądają, Gortat chwali w mediach. Łukasz Kolenda: Jestem tego świadomy, ale nie bujam w obłokach
Świeżo powołany reprezentant Polski uważa, że kluczem do sukcesów MKSu w tym sezonie jest ciężka praca na każdym treningu pod okiem doświadczonego trenera Jacka Winnickiego, który umiejętnie wykorzystuje potencjał każdego z zawodników.
- Zespół jest idealnie dopasowany pod względem charakterologicznym. Te problemy nas nie złamały. Dalej trzymamy się razem. Gryziemy się na każdym treningu, nikt nie odpuszcza. Nie mamy aż tyle talentu, ale z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że serce tej drużyny jest większe od Pałacu Kultury - podkreśla.
Serce tej druzyny jest wieksze niz Palac Kultury #pucharpolski pic.twitter.com/eeitozWms7
— Mathieu Wojciechowski (@Wojcie5) 15 lutego 2019
- Gramy tak, że dobrze nas się ogląda. Mamy swój styl. Nie interesuje nas to, co dzieje się poza boiskiem. Dobraliśmy odpowiednią grupę ludzi, mam nadzieję, że nadal będą się tutaj rozwijać. Chciałbym pokazać, że ciężką pracą można dużo zdziałać - wyjaśnia trener Winnicki.
Dwa ostatnie zwycięstwa MKS odniósł już bez Bartłomieja Wołoszyna, który po rozwiązaniu kontraktu przeniósł się do Arki Gdynia. - Dalej go traktuję jako naszego kapitana. Mogłem na niego liczyć w każdym momencie. To jest super facet. On i Michał Gabiński ułatwili mi wejście do drużyny. Dzięki nim czułem się komfortowo - opowiada Wojciechowski, który do Polski przyjechał prosto z ligi francuskiej. Z każdym kolejnym miesiącem prezentuje się coraz lepiej. To także dostrzegł trener Mike Taylor, który powołał go na mecze z Chorwacją i Holandią.
- W dwóch ostatnich sezonach mecze Pucharu Francji oglądałem w telewizji. To fatalne uczucie. Dobrze, że teraz jestem tutaj i mogę grać - mówi z uśmiechem na twarzy. Sobota będzie dla Wojciechowskiego wymagającym dniem. Najpierw bowiem wystartuje w konkursie wsadów, a później jego MKS zmierzy się z naszpikowaną gwiazdami Arką Gdynia.
Zobacz także: Polskę da się lubić. Wielkie powroty do Energa Basket Ligi