Suzuki Puchar Polski. Mistrz Polski wyeliminowany. Igor Milicić tłumaczy porażkę z Arką

Newspix / Tomasz Browarczyk / Na zdjęciu: Igor Milicić
Newspix / Tomasz Browarczyk / Na zdjęciu: Igor Milicić

- Wiemy, że puchar rządzi się swoimi prawami, ale żeby aż tak? Po tym meczu trudno coś mądrego powiedzieć. Żałujemy, bo przyjechaliśmy tutaj, aby grać do samego końca - mówi Igor Milicić, szkoleniowiec Anwilu po porażce z Arką (80:84).

W ćwierćfinale odpadły wszystkie rozstawione drużyny. Najpierw poległa Legia, później Stelmet i Polski Cukier, a w ostatnim meczu Anwil okazał się słabszy od Arki.

- Po tym meczu trudno coś mądrego powiedzieć. Wiemy, że puchar rządzi się swoimi prawami, ale żeby aż tak? Widzieliśmy już porażki faworytów - Polskiego Cukru i Stelmetu Enei. Zdawaliśmy sobie sprawę z rangi spotkania. Wydawało się, że jesteśmy wystarczająco wypoczęci i przygotowani - mówił po meczu trener Igor Milicić.

Porażka jego zespołu jest dużym zaskoczeniem, bo gdynianie do Warszawy przyjechali mocno osłabieni. Brakowało m.in. Bostica, Dylewicza i Szubargi. Spora liczba kontuzji nie przeszkodziła jednak Arce kontrolować przebieg wydarzeń.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 101. Rafał Marton o wypadku z Małyszem: Życie przeleciało nam przed oczami

Zobacz także: Suzuki Puchar Polski. Stal w półfinale. Mateusz Kostrzewski: Nasi prezesi to sportowi wariaci

Już do przerwy gdynianie mieli 13-punktową przewagę. Włocławianie w pierwszych 20 minutach nie oddali... celnego rzutu za trzy. Przestrzelili wszystkie dziewięć prób. - Jest to niewytłumaczalne, jak weszliśmy do tego meczu. Nie potrafiliśmy nic trafić z dystansu i spod kosza. Za pierwszą część spotkania należą się przeprosiny naszym kibicom - przyznał Milicić.

Po przerwie, zwłaszcza w czwartej kwarcie, gra Anwilu wyglądała nieco lepiej, ale różnica punktowa była już na tyle duża, że koszykarzom mistrza Polski nie udało się odwrócić losów spotkania. - Nie mogę powiedzieć, że mój zespół nie chciał walczyć. Liczba zbiórek to najlepiej pokazuje. Mocno ograniczyliśmy także straty - tłumaczył.

- Trzeba ten mecz mocno przeanalizować i zobaczyć, dlaczego tak to się wszystko potoczyło. Żałujemy, bo przyjechaliśmy tutaj, aby grać do samego końca - wyjaśnił trener Anwilu Włocławek.

Zobacz także: Wygrali, mimo wielu spekulacji. Trener Kamiński obronił posadę. "Trzeba liczyć się z trudnymi sytuacjami"

Źródło artykułu: