Półfinały Pro A: Kolejny horror, Green bohaterem

Tegoroczne półfinały we francuskiej Pro A są wyjątkowo emocjonujące. Zarówno w piątek, jak i w sobotę zwycięstwa rozstrzygały się w ostatnich akcjach. W meczu Entente Orleans z Le Mans bohaterem mógł zostać Bobby Dixon, były zawodnik Polpaku Świecie. Zabrakło mu jednak do tego kilku…sekund.

Mateusz Stępień
Mateusz Stępień

Czasem zbyt pewny siebie, czasem zbyt nonszalancki na parkiecie, ale nadal bardzo ważny dla drużyny, w której występuje. Tak było przed rokiem w Polpaku Świecie, gdzie był liderem, tak jest i teraz w Le Mans. Bobby Dixon po raz drugi z rzędu gra w półfinale krajowych rozgrywek, tym razem we Francji. Do ekipy prowadzonej przez J.D Jacksona dołączył pod koniec lutego, i z miejsca stał się jej liderem. Sezon rozpoczynał w Czerkasy Monkeys, potem przeniósł się do Benettonu Treviso.

W sobotę miał być jednym z tych, który poprowadzi Le Mans do zwycięstwa w pierwszym półfinałowym meczu przeciwko Orleans. To na nim i drugim obwodowym graczu - Dewaricku Spencerze spoczywał największy ciężar. Wszak obaj, zdobywali średnio po ponad 15 punktów. Spencer od początku grał jednak zachowawczo, mało angażował się w akcje ofensywne. Podobnie Dixon, praktycznie od początku bezproduktywny. Na szczęście dla Le Mans, najlepsze dwadzieścia minut w sezonie rozegrał Antoine Diot. Francuz w samej tylko pierwszej połowie zdobył 11 punktów, podczas gdy jego rekord w obecnych rozgrywkach wynosi 12. Pasywna gra jego partnerów widoczna była szczególnie w drugiej kwarcie, kiedy to przez jej pierwszych osiem minut, na 10 "oczek" zespołu, trafił aż 8.

Le Mans po raz pierwszy objęło prowadzenie pod koniec trzeciej kwarty, wcześniej trzykrotnie odrabiając wynoszące osiem punktów straty do rywala. Trafiać zaczął Dixon, który do momentu swoich pierwszych zdobyczy, spudłował sześć rzutów. Co więcej mógł zostać bohaterem meczu. Dziesięć sekund przed końcem zdobył punkty po energicznym wejściu po kosz i Le Mans prowadziło 75:74. Kluczową akcję przeprowadzili jednak gracze Orleans, a dokładniej uczynił to Brian Green. Najpierw doskonale po wcześniejszym przechwycie wypatrzył lepiej ustawionego Anthony’ego Dobbinsa. Ten jednak nie trafił. Sam więc zebrał piłkę w ataku, a chwilę później zdobył zwycięskie punkty.


Entente Orleans - Le Mans 76:75 (24:17, 16:17, 16:26, 20:15)

Brian Green 19, Cedrick Banks 15, Terence Dials 11 - Alain Koffi 15, Bobby Dixon 13, David Bluthenthal 13.

Stan rywalizacji: 1-0 dla Entente Orleans

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×