Losowanie MŚ 2019. Radosław Piesiewicz, prezes PZKosz: To grupa marzeń
- Kobe Bryant po piątkowej kolacji obiecał, że wylosuje nam Chiny. Udało się. Jestem bardzo zadowolony. To grupa marzeń - mówi dla WP SportoweFakty Radosław Piesiewicz, prezes Polskiego Związku Koszykówki.
- O takim zestawieniu marzyłem. To wyrównana grupa, ale awans jest w zasięgu. Wszystko jest w naszych rękach - mówi dla WP SportoweFakty Radosław Piesiewicz, prezes PZKosz, który był obecny podczas losowania w Shenzhen.
Dwie najlepsze drużyny awansują do kolejnej fazy mistrzostw świata, z kolei dwie najgorsze zagrają o miejsca 17-32. Początek rywalizacji zaplanowano na 31 sierpnia lub 1 września.
Zobacz także: Wielkie zmiany w koszykówce. Koniec z przepisem o dwóch Polakach na parkiecie! ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk o dramatycznym wypadku Kubicy: W głowie kołatały się najgorsze myśli- To grupa marzeń. Cieszę się z tego powodu, bo trafiliśmy do grupy z zespołami z trzech innych kontynentów. Mówiłem już o tym wcześniej, że dobrze byłoby wylosować grupę bez innego zespołu z Europy i to się udało - podkreśla Piesiewicz.
- Zagrać z gospodarzem to będzie coś wspaniałego. Atmosfera podczas losowania była niesamowita. Było kilka tysięcy ludzi na trybunach. Chińczycy na każdym kroku żyją mistrzostwami - przyznaje.
O losowanie chyba możemy być spokojni prezes Piesiewicz z tym, który będzie za to odpowiadał. #KoszKadra #DawajPolska pic.twitter.com/MWLe1xSiki
— Karol Wasiek (@K_Wasiek) 15 marca 2019
W piątek media społecznościowe obiegło zdjęcie prezesa PZKosz z Kobe Bryantem. Piesiewicz mówi nam, że uciął sobie krótką pogawędkę z legendą NBA. Zdradza jednocześnie, że były gwiazdor Los Angeles Lakers coś mu obiecał przed losowaniem.
- Porozmawialiśmy w piątek. Poprosiłem go o dobre losowanie dla Polski, która po 52 latach wraca do gry w MŚ. Powiedziałem mu, że USA jest poza zasięgiem, ale Chiny będą idealnym rywalem. Kobe uśmiechnął się i stwierdził, że zobaczy, co da się zrobić. Po kolacji podszedł do mnie i powiedział: "Będą Chiny". I udało się! - wyjaśnia Piesiewicz.
Zobacz także: Arka i Stelmet jak ogień i woda. Anwil jest gdzieś pomiędzy