Podwójne zwycięstwo Kamila Piechuckiego. Znakomite debiuty i charakter Marcela Wilczka

WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Kamil Piechucki
WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Kamil Piechucki

Wzmocniona Spójnia Stargard pokonała Miasto Szkła Krosno 90:78. To był prestiżowy mecz dla trenera gospodarzy. Kamil Piechucki pokonał klub, w którym pracował przez dwa poprzednie sezony. Duże wsparcie dali drużynie Jimmie Taylor i Tweety Carter.

- Dla mnie to zwycięstwo jest bardzo satysfakcjonujące, ponieważ w zeszłym sezonie byłem trenerem w Krośnie. Notabene do dzisiaj nie dostałem stamtąd pieniędzy, więc podwójne dla mnie zwycięstwo - przyznał Kamil Piechucki. - To jeszcze nie koniec. Będziemy walczyć w następnych meczach. Miejmy nadzieję, że z podobnym skutkiem. Stargard żyje koszykówką i walczymy żeby tak dalej było - dodał trener beniaminka Energa Basket Ligi.

Spójnia Stargard potrzebowała koszykarzy, którzy zrobią różnicę w kluczowym meczu. Sprowadzani wcześniej gracze potrzebowali kilka tygodni na wkomponowanie się w zespół. Inaczej było z dwoma ostatnimi nabytkami. Tweety Carter w debiucie zdobył 14, a Jimmie Taylor 27 punktów. Podkoszowy zachwycił fanów nie tylko swoją skutecznością (13/16 za dwa punkty), ale również efektownymi wsadami i blokami.

Czytaj też: Wielki powrót stał się faktem! Michał Ignerski zagra w Anwilu

- Wierzę w zawodników, których sprowadziliśmy w ostatnim momencie. Cieszę się niezmiernie, bo Jimmie'go sprowadziliśmy tak naprawdę bez udziału polskiego agenta dzięki też mojej znajomości z zagranicznymi ludźmi. Bardzo cieszy, że ten zawodnik pomógł nam w dużym stopniu. Poza atakiem to człowiek, który straszy pod koszem. Może wyrzucić kogoś blokiem, zmienić rzut. To też było widać w paru sytuacjach. Tweety ma swój repertuar znany z Turowa Zgorzelec. Kiedy byłem asystentem w Krośnie ukarał nas bardzo mocno. W czwartek rozdał osiem asyst i pomógł zespołowi trafiając ważne rzuty - ocenił debiut nowych graczy Kamil Piechucki.

ZOBACZ WIDEO Krychowiak: z Austrią zagraliśmy bardzo dobrze, ale nie wszystko jest perfekcyjnie

- W moim pierwszym meczu tutaj odnieśliśmy wspaniałe zwycięstwo. Od początku wyszliśmy z dobrym nastawieniem. Musimy jeszcze trochę popracować żeby było lepiej. Dziękuję trenerowi, że wkomponował mnie w zespół i miałem dużo sytuacji żeby wykańczać akcje. Pracowaliśmy ciężko przez kilka ostatnich dni. Nie spodziewałem się aż takiego dopingu. Przyszło wielu kibiców. Dali nam dużą energię. Bardzo pomogli drużynie. Szczególnie w czwartej kwarcie, kiedy tego potrzebowaliśmy. Kocham fanów tutaj - mówił zaskoczony Jimmie Taylor, który za swój występ zebrał dużą owację.

Na słowa uznania zasłużył też inny podkoszowy. Od kilkunastu dni pojawiały się nieoficjalne informacje, że problemy ze zdrowiem ma Marcel Wilczek. Koszykarz jednak chce pomagać drużynie. W meczu z Legią wyszedł w pierwszej piątce. Z Miastem Szkła zaczął na ławce rezerwowych, ale na parkiecie spędził 17 minut. W tym czasie zdobył dziewięć punktów i miał cztery zbiórki. Pytany o swoją sytuację zaskoczył. - W tym momencie to nie jest ważne. Staram się wkładać całe serducho, jak już jestem w dwunastce. Najważniejsze, że dołożyłem cegiełkę do zwycięstwa. Staram się grać jak najmocniej, jak najlepiej trenować i mam nadzieję, że będzie wszystko do końca tak, jak było w czwartkowym meczu - stwierdził Marcel Wilczek.

Zobacz także: Rozgrywający blisko triple-double

W czwartkowym meczu w składzie Spójni zabrakło Norbertasa Gigi. Jak ustalił nasz portal Litwin może pauzować przez kilka tygodni. Będzie się jednak starał wrócić już na poniedziałkowy pojedynek z MKS-em Dąbrowa Górnicza i jest to możliwe. - Nieszczęśliwie dwa dni przed meczem na treningu bez kontaktu zrobił wsad i spadł na własną nogę. Podkręcił kostkę. Nie wiemy, jak długo go nie będzie, ale zwycięstwo jest najważniejsze. Będziemy go leczyć. Oby jak najszybciej, ale nie spuszczamy głów. Kto wchodzi na boisko walczy do ostatniego gwizdka - skomentował brak podkoszowego trener Spójni Stargard.

Źródło artykułu: