Po rywalizacji półfinałowej, wygranej przez zespoły Montepaschi Siena i Armani Jeans, przyszedł czas na wielki finał. Faworytem tej fazy rozgrywek byli przed jej rozpoczęciem oczywiście mistrzowie Włoch, a mediolańczykom przepowiadano co najwyżej sprawienie niespodzianki w pojedynczym spotkaniu, aniżeli całej serii. Montepaschi jednak po raz kolejny zadziwiło i wręcz zdeklasowało finałowego przeciwnika!
Rozpoczęło się niewinnie i dokładnie tak, jak przyzwyczaili do tego koszykarze ze Sieny. Zespół trenera Simone Pianigianiego tak jakby dopiero po pierwszym gwizdku zaczynał się rozgrzewać i powoli wchodzić w to spotkanie. Nie przeszkodziło to jednak gospodarzom prowadzić już na początku po celnych rzutach Shauna Stonerooka 8:2. Rywale zdobyli jednak osiem kolejnych punktów i prowadzili 10:8.
Tak przebiegała cała pierwsza kwarta, w której po początkowych falach mecz się wyrównał i pierwsza część gry zakończyła się jednopunktowym prowadzeniem Montepaschi. W ekipie miejscowych dobre zawody rozgrywali przede wszystkim Romain Sato i Rimants Kaukenas. Łącznie w całym meczu obaj rzucili 32 punkty, a sam Litwin trafił wszystkie cztery rzuty z dystansu.
Pierwsza kwarta była jednak tylko przetarciem dla będących w formie zawodników ze Sieny. Sprawy w swoje ręce wzięli oni już wraz z początkiem drugich dziesięciu minut. Od stanu 16:15 zdobyli 12 punktów, tracąc zaledwie dwa i momentalnie odskoczyli przeciwnikom na odległość 11 punktów. W całej drugiej kwarcie dali sobie rzucić tylko dziewięć oczek i do przerwy prowadzili już 35:24.
To jednak nie był koniec dominacji mistrzów Włoch na parkiecie w hali Palasport Mens Sana. Po przerwie wyszli na parkiet maksymalnie zmobilizowani i całą trzecią kwartę wypracowywali sobie przewagę nad rywalem. Dość powiedzieć, że już w 28 minucie meczu było 58:33 dla Montepaschi, które jednak nie poprzestawało i w dalszym ciągu z impetem atakowało kosz rywala.
Świetna gra przez drugą i trzecią kwartę, które Montepaschi wygrali 44:23, pozwoliła im kontrolować już przebieg meczu przez ostatnie 10 minut gry. W nich trener Pianigiani wypuścił na parkiet rezerwowych, a mimo to wynik meczu i tak nie uległ zmianie. Ostatecznie koszykarze ze Sieny wygrali całe spotkanie 80:57 i prowadzą w rywalizacji do czterech wygranych 1-0. Następne spotkanie w piątek.
- Jestem bardzo zadowolony z postawy swojej drużyny w tym spotkaniu. Wykonaliśmy świetną pracę pod tablicami, mimo że naszym rywalem był zespół, który dobrze gra w okolicach obręczy. Kluczem była dobra dyspozycja w kontratakach i skuteczność z czystych pozycji - chwalił swój zespół trener Montepaschi, Simone Pianigiani.
- Pomimo wyniku, który jest bardzo krzywdzący dla mojego zespołu, naprawdę mogę powiedzieć o moich koszykarzach kilka pozytywnych stwierdzeń. W wielu elementach musimy spróbować zagrać lepiej i ograniczyć nasze straty, które powodowały, że drużyna gospodarzy wyprowadzała zabójcze kontry. Mamy tylko jeden dzień przerwy pomiędzy meczami, ale i tak spróbujemy zanalizować nasze błędy i przećwiczyć założenia taktyczne na treningach - mówił szkoleniowiec Armani Jeans, Piero Bucchi.
Montepaschi Siena - Armani Jeans Mediolan 80:57 (16:15, 19:9, 25:14, 20:19)
Montepaschi: Kaukenas 17 (4/4 za 3), Sato 15 (7 zb), Domercant 11, McIntyre 10 (5 as), Lavrinović 8 (6 zb), Finley 7, Stonerook 6, Carraretto 4, Eze 2, Ress 0, Lechthaler 0.
Armani Jeans: Thomas 13, Hawkins 11, Price 10, Hall 7 (6 zb), Sangare 7, Mordente 5, Vitali 2, Katelynas 2, Marconato 0, Taylor 0.
Stan rywalizacji: 1-0 dla Montepaschi Siena