NBA: Golden State Warriors wygrali 47 punktami i przypieczętowali triumf w dywizji

Getty Images / Ronald Martinez / Na zdjęciu: Stephen Curry
Getty Images / Ronald Martinez / Na zdjęciu: Stephen Curry

Golden State Warriors trafiali za trzy, niczym natchnieni i pokonali Charlotte Hornets aż 47 punktami - 137:90. W innym z meczów Trae Young popisał się dobitką równo z końcową syreną, dającą zwycięstwo Atlancie Hawks.

Golden State Warriors z przytupem przypieczętowali zdobycie tytułu Dywizji Pacyfiku piąty raz z rzędu. Mistrzowie NBA pokonali Charlotte Hornets aż 137:90, odnosząc 52. zwycięstwo w sezonie. Drużyna z Oakland prowadziła od początku do końca, a trener Steve Kerr nie eksploatował swoich liderów. Obrońcy tytułu pokazali też gotowość na play-offy.

[tag=16154]

Stephen Curry[/tag] w 27 minut i tak zdążył zdobyć 25 punktów, zebrać pięć piłek i rozdać sześć kluczowych podań. Trafił 5 na 8 rzutów za trzy, Klay Thompson miał w tym elemencie 6 na 9, a w sumie uzbierał 24 "oczka". Warriors wykorzystali 21 na 33 oddane rzuty zza łuku, co dało świetne 64-procent skuteczności. Kevin Durant i Draymond Green mieli po dziewięć asyst.

- Szczerze, kiedy rzucasz w ten sposób, to sprawia wiele radości każdemu, nie ważne kto kończy akcje - czytamy komentarz Stephena Curry'ego na portalu ESPN. - Nie widziałem dziś, żebyśmy walczyli. Popełnialiśmy wiele błędów, daliśmy im rozwinąć skrzydła w ataku. Curry kilkukrotnie był niepilnowany, tak nie może być - mówi trener "Szerszeni", James Borrego cytowany przez amerykańską agencję prasową.

ZOBACZ WIDEO Serie A: piękny gol Milika! Napoli rozbiło Romę [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Giannis Antetokounmpo pauzował przez niedawne skręcenie kostki, Khris Middleton leczy problemy z pachwiną, a Eric Bledsoe dostał od trenera Mike'a Budenholzera mecz odpoczynku. To wszystko sprawiło, że Milwaukee Bucks wystąpili w Atlancie rezerwowym składem. Prym wiódł na przykład Sterling Brown, który średnio w sezonie zdobywa 5,6 punktu, a w tym spotkaniu rzucił 27 "oczek" i zebrał dziewięć piłek. Liderzy Wschodu byli blisko, aby pomimo zmian kadrowych odnieść triumfów. Ale ostatnie słowo należało do charakternych "Jastrzębi".

Alex Len trafieniem za trzy wyrównał stan meczu w końcówce regulaminowego czasu, co doprowadziło do dodatkowych pięciu minut. Tam wspominany Brown dał Bucks prowadzenie 135:134 na zaledwie 1,1 sekundy przed końcem dogrywki. Hawks mógł uratować tylko cud. Kevin Huerter rzucił piłkę nad obręcz, tę zbił Brook Lopez, ale uczynił to w ten sposób, że ta wpadła prosto w ręce Trae'a Younga. Debiutant oddał błyskawiczny rzut, który ku euforii kibiców dał Atlancie końcowy sukces 136:135.

20-latek wykazał się prawdziwym instynktem. W całym meczu mu nie szło, trafił tylko 5 na 19 oddanych rzutów, ale w tym najważniejszym momencie zachował zimną krew. Miał 12 punktów, pięć zbiórek i 16 asyst. - Wiedziałem, że Lopez będzie najprawdopodobniej starał się zbijać piłkę, żeby nie dać szans na bezpośredni rzut spod kosza. Pobiegłem więc w tę okolicę parkietu - komentował Trae Young, cytowany przez amerykańską agencję prasową. - Chciałem po prostu zneutralizować zagrożenie. Dzieciak wykonał dobrą akcję - dodawał Brook Lopez w pomeczowej rozmowie z dziennikarzami.

Czytaj także: Z samolotu prosto na boisko. Obiecujący debiut nowej gwiazdy wicemistrza Polski

Paul George odebrał przed meczem statuetkę dla najlepszego zawodnika Konferencji Zachodniej w lutym, ale po końcowej syrenie Oklahoma City Thunder nie mieli tylu powodów do zadowolenia. „Grzmot” nie sprostał bowiem Dallas Mavericks, u których nie wystąpił nawet Luka Doncić.

Liderem tym razem był ktoś inny, Trey Burke uzbierał 25 punktów i poprowadizł drużynę z Teksasu do sukcesu 106:103. Thunder mieli szanse w końcówce, żeby objąć prowadzenie, a później wyrównać, ale pudłowali kolejno Dennis Schroder, Russell Westbrook i Paul George. Westbrook uzbierał 25 punktów, 11 zbiórek i 11 asyst, co dało mu 30. triple-double w sezonie. Dla nich to 33. porażka, tyle samo mają siódmi San Antonio Spurs.

Wiadomo już, iż Sacramento Kings nie będzie w play offach trzynasty raz z rzędu, ale nie odebrało im to motywacji i chęci do walki. Podopieczni Dave'a Joergera pokonali w niedzielę San Antonio Spurs, walczących cały czas o dobre rozstawienie. Buddy Hield zdobył 26 punktów i poprowadził drużynę z Kalifornii do 38. triumfu.

Goście z Teksasu kończyli mecz bez Gregga Popovicha, który został wyrzucony z parkietu na początku trzeciej kwarty. Trener Spurs wpadł w szał, po jednej z decyzji sędziów. Jego zawodnicy trafili tylko 8 na 27 rzutów zza łuku, co odcisnęło swoje piętno. LaMarcus Aldridge miał 27 "oczek" i aż 18 zbiórek, a Rudy Gay 18 punktów, aczkolwiek na niewiele się to zdało. Sacramento Kings pokonali "Ostrogi" we wszystkich trzech meczach w tym sezonie, przerwali ponadto pasmo 11 porażek w San Antonio.

Czytaj także: Gorąco we Włocławku. Prezydent miasta chce zmian!

Wyniki:

Atlanta Hawks - Milwaukee Bucks 136:135 po dogrywce (26:43, 42:28, 30:26, 24:25, 14:13)
(Anderson 24, Len 23, Collins 23, Bembry 16 - Brown 27, Frazier 20, Lopez 19)

Oklahoma City Thunder - Dallas Mavericks 103:106 (24:31, 32:27, 19:22, 28:26)
(George 27, Westbrook 25, Adams 20 - Burke 25, Brunson 18, Harris 15)

New Orleans Pelicans - Los Angeles Lakers 102:130 (26:26, 36:35, 22:44, 18:25)
(Randle 17, Wood 15, Okafor 15, Hill 14 - Rondo 24, McGee 23, Caruso 23, Caldwell-Pope 19)

San Antonio Spurs - Sacramento Kings 103:106 (30:28, 27:30, 30:31, 19:24)
(Aldridge 27, Gay 18, DeRozan 16 - Hield 26, Cauley-Stein 17, Barnes 15, Bogdanovic 15)

Denver Nuggets - Washington Wizards 90:95 (34:23, 28:30, 10:22, 18:20)
(Jokic 23, Millsap 13, Murray 12 - Brown Jr. 24, Bryant 20, Parker 20, Beal 17)

Golden State Warriors - Charlotte Hornets 137:90 (35:27, 36:22, 34:23, 32:18)
(Curry 25, Thompson 24, Cook 21 - Hernangomez 22, Lamb 11, Kaminsky 10)

Los Angeles Clippers - Memphis Grizzlies 113:96 (25:19, 36:27, 26:22, 26:28)
(Gallinari 27, Harrell 20, Williams 17 - Wright 20, Parsons 17, Dorsey 14)

Źródło artykułu: