Evanthia Maltsi to obok Anete Jakebsone-Zogoty najlepsza strzelczyni mistrzostw Europy rozgrywanych na Łotwie. Doświadczona Greczynka poprowadziła swój zespół do bardzo ważnej wygranej nad reprezentacją Czech, zdobywając 24 punkty. Maltsi bardzo dobrze zna swoje rywalki, bowiem na co dzień występuje w zespole mistrza tego kraju - USK Praga. Już w pierwszej połowie najlepsza zawodniczka meczu zapisała na swoim koncie 16 punktów, dzięki czemu Greczynki wypracowały sobie nawet 9-punktową przewagę.
Podopieczne Kostasa Missasa miały problemy w rzutach za dwa punkty, co w pełni rekompensowały sobie w próbach dystansowych. Oprócz Maltsi, do czeskiego kosza zza linii 6,25m trafiała także Zoi Dimitrakou, która wchodząc z ławki zdobyła 12 punktów i 5 zbiórek. W szeregach mistrzyń Europy z 2005 roku najjaśniejszymi punktami były Jana Vesela i Eva Viteckova. Obie starały się jak mogły, jednak nie otrzymały dostatecznego wsparcia od reszty drużyny.
Po wyraźnie przegranej pierwszej połowie nasze południowe sąsiadki wzięły się do odrabiania strat. Na początku trzeciej odsłony dobry okres notowała Tereza Peckova, a zdezorientowane Greczynki szybko oddały pole swoim rywalkom. W połowie tej części gry na tablicy wyników pojawił się remis 34:34, choć w chwilę potem ton wydarzeniom na parkiecie znów nadawały koszykarki z półwyspu Bałkańskiego.
Większe zaangażowanie oraz wola walki cechowały zespół trenera Missasa. W ostatnich 10 minutach znów dała o sobie znać Maltsi. Najpierw w swoim stylu trafiła z obwodu, a chwilę potem zaliczyła przechwyt oraz idealnie obsłużyła podkoszową Pelagię Papamichail. Podłamane Czeski zaczęły nerwowo konstruować akcję w ofensywie, popełniając co rusz niepotrzebne straty. Kropkę nad "i" postawiła ostatecznie rozgrywający z Hellady Dimitra Kalentzou, autorka 5 punktów, 7 asyst, 4 zbiórek i 3 przechwytów.
Dzięki tej wygranej Greczynki zachowały szansę na awans do ćwierćfinałów mistrzostw Europy. Z całą pewnością bardzo istotne dla losów drużyn w grupie E będą kolejne spotkania, przede wszystkim z udziałem reprezentacji Polski. "Biało-czerwone" czeka arcytrudny sprawdzian z niepokonanymi Hiszpankami, a w poniedziałek najprawdopodobniej walka o awans do najlepszej ósemki z Czeszkami.
- Moje zawodniczki przez 40 minut wykonywały wcześniej nakreślony plan, zarówno w ofensywie jak i defensywie. Cieszę się, że nie przegraliśmy walki w zbiórkach, mimo że Czeski mają drugi najwyższy skład w mistrzostwach, a my najmniejszy - powiedział Missas.
- Wiemy już na pewno, że w grupie E wszystko rozstrzygnie się w meczach z udziałem Czech, Grecji i Polski. Bardzo ciężko jest nam doścignąć cztery najlepsze drużyny z tej grupy. Mam nadzieję, że w następnym meczu spiszemy się lepiej i wyjdziemy na parkiet z planem na zwycięstwo - przyznał Milan Veverka, szkoleniowiec Czech.
Grecja - Czechy 62:45 (16:11, 14:11, 12:16, 20:7)
Grecja: Maltsi 24, Papamichail 12 (11 zb), Dimitrakou 12, Kaltsidou 6, Kalentzou 5, Kosma 3, Sotiriou 0, Limoura 0, Vlachou 0, Chatzinikolaou 0.
Czechy: Vesela 15, Viteckova 12, Peckova 9, Kulichova 4 (11 zb), Elhotova 4, Zohnova 1, Bartonova 0, Bednarova 0, Manakova 0.