Widmo spadku mocno zajrzało im w oczy. Marcin Stefański: Musimy zacząć się modlić

- Nasze szanse na utrzymanie znacznie zmalały. Musimy zacząć się modlić - twierdzi trener Trefla Marcin Stefański. Wtóruje mu koszykarz Piotr Śmigielski: - Pozostało nam liczyć na innych. Spadek sopocian do I ligi będzie ogromną sensacją.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Marcin Stefański Newspix / Piotr Matusewicz / PressFocus / Na zdjęciu: Marcin Stefański
Sobotni mecz z Kingiem Szczecin anonsowaliśmy jako spotkanie "o być albo nie być" dla Trefla Sopot w Energa Basket Lidze.

Trener Marcin Stefański przed rozpoczęciem spotkania podkreślał, że jeśli sopocianie odniosą dwa zwycięstwa, to pozostaną w elicie na kolejny sezon.

W sobotę przeciwko szczecinianom Trefl zagrał jednak bardzo słabo. To rywale cały czas kontrolowali mecz, dowożąc sukces do końcowej syreny (88:82). Sopocianie nie mieli pomysłu na zatrzymanie Martynasa Sajusa, który wywalczył 22 punkty, trafiając 11 z 12 rzutów z gry.

ZOBACZ WIDEO Serie A: Znaczące potknięcie AC Milan. Piątek centymetry od asysty [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

- Rywale byli od nas zdecydowani lepsi w każdej rubryce statystycznej, mimo że końcowy wynik nie do końca to pokazuje. Przegraliśmy także zbiórkę, która była naszą domeną dotychczas i z niej czerpaliśmy dużo energii. Mieliśmy więcej strat, graliśmy niedokładnie, nie wracaliśmy do obrony. Z nikim w lidze byśmy nie wygrali, jeśli tracimy po ofensywnych zbiórkach rywali i z szybkiego ataku 40 punktów - narzekał na postawę swojego zespołu trener Trefla.

Stefański nie ukrywał, że jego zawodnicy nie wytrzymali tego meczu pod względem fizycznym. To nawet w kuluarach podkreślali... rywale. Jeden z nich mówił wprost, że po Treflu nie było widać wielkiego zaangażowania i walki na całego. A tego przecież w tym meczu od sopocian wymagano. Było to przecież spotkanie o wielką stawkę.

- Dwa ostatnie mecze ze Stalą i Arką kosztowały nas sporo wysiłku oraz wyczerpały energetycznie. Mamy drużynę, która widocznie nie jest w stanie wytrzymać fizycznie takiej serii. Może gdybyśmy odpuścili derby z gdynianami, mielibyśmy z Kingiem więcej siły, ale derbów się przecież nie odpuszcza - komentował Stefański.

Fatalnie w pierwszej kwarcie zachował się Sasa Zagorac, który uderzył pięścią w brzuch Taurasa Jogela i musiał udać się do szatni. Na parkiecie spędził zaledwie... 70 sekund (więcej o tym przeczytasz --> TUTAJ).

Widmo spadku z Energa Basket Ligi jest coraz bardziej realne. Trefl przegrywając z Kingiem sprawił, że utrzymanie w elicie nie jest już tylko i wyłącznie zależne od podopiecznych Stefańskiego. Szkoleniowiec sopocian doskonale zdaje sobie z tego sprawę.

- Musimy zacząć się modlić, żeby Miasto Szkła Krosno przegrało ostatnie spotkania. Może jak od soboty zaczniemy się modlić i sami wygramy w Koszalinie, to może utrzymamy się w Energa Basket Lidze - stwierdził Stefański.

- Jesteśmy w trudnym położeniu, musimy liczyć na innych, ale pojedziemy do Koszalina z myślą o zwycięstwie. Chcemy wygrać i powalczyć o utrzymanie w Energa Basket Lidze - zapewnił z kolei koszykarz Piotr Śmigielski.

Ewentualny spadek Trefla byłby ogromną sensacją. Skład był zbudowany za duże pieniądze, miał walczyć o udział w fazie play-off, tymczasem od początku rozgrywek zawodzi. Na palcach jednej ręki można wyliczyć dobre mecze tego zespołu. Choć słowo zespół powinno być wzięte w cudzysłów, bo nawet w klubie mówią, że drużyny nie ma, są jedynie indywidualności.


Zobacz także: Łukasz Kolenda: Ten sezon to wielka lekcja pokory. Mam jeszcze sporo do poprawy

Która drużyna spadnie do I ligi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×